E-opowiadania

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

NA PRZEKÓR

Rozdział 1.

Nazywam się Katherine Emily Adams. Mieszkam w pięknym i słonecznym Los Angeles. Mam 26 lat, ale czy powinnam o tym mówić?. Mieszkam sama, mam dobrą pracę w której sama jestem dla siebie szefową. Jak do tej pory moje życie to pasmo sukcesów. Również w LA mieszka moja najlepsza przyjaciółka. Megan i ja traktujemy się jak siostry, od czasów studiów przyjaźnimy się, Ona wie o Mnie więcej niż moi rodzice, ale o nich może potem. W przeciwieństwie do Mnie, Megan ma przystojnego i zakochanego w niej do szaleństwa męża Alexa oraz synka Henrego. Czy jej zazdroszczę?. Oczywiście, że tak, ale też chce by ich życie było udane i szczęśliwe. Mogłabym opowiedzieć o tych wszystkich przykrych dla Nich wydarzeniach, ale wolę to zostawić.

Co mogę jeszcze o sobie powiedzieć?. Jestem dość atrakcyjną kobietą i w tym właśnie problem, przez moją figurę i ciemne włosy czasami faceci traktują Mnie jak łatwą zdobycz. Nie wiedzą, że ukończyłam studia z wyróżnieniem, że potrafię porozumiewać się w czterech językach obcych. Jestem dla nich ładną buzią. Najbardziej jednak żałosny jest fakt, że nie mam faceta. Winię za to mój niewyparzony i czasem arogancki język, taka już jestem, kiedy ktoś mnie zdenerwuje. A jedyną osobą, która prawie codziennie wystawia ,moją cierpliwość na próbę jest brat Alexa-Luca Van Raven. Nikomu o tym nie mówiłam, ale kiedy słyszę to nazwisko przechodzą mnie ciarki, jest takie...tajemnicze i seksowne. A czy właściciel tego nazwiska jest seksowny?. Tak i to przez duże T. Mogłabym powiedzieć, że jest wysoki, że z chęcią przejechałabym dłonią po jego zaroście. Powiedzieć mogłabym o płaskim i wyrzeźbionym brzuchu oraz oczach, ale po co przecież Go nie lubię. Gówno prawda-lubię Go i to bardzo, ale nie wyobrażam sobie, że moglibyśmy spędzić godzinę nie kłócąc się. To po prostu niewykonalne w naszym przypadku. Oboje jesteśmy osobami, które zawsze mają coś do powiedzenia i muszą mieć racje. Dlaczego On nie może być fajnym facetem, który zaprosiłby mnie na randkę do kina, potem poszlibyśmy do restauracji wręczyłby mi kwiaty mówiąc, że ładnie wyglądam. On taki nie jest, właściwie to nie mam pojęcia jaki naprawdę jest Luca Van Raven-brr.. znowu te ciary. Nie potrafię Go rozszyfrować, jest zamknięty w sobie, kocha swoją pracę policjanta i chyba jest w niej całkiem dobry. To wina pracy. Jest to jeden z najniebezpieczniejszych zawodów. Musi być stanowczy i pewny siebie, ale mógłby wykazać choć trochę romantyzmu i zaprosić Mnie gdzieś.

-Kate zmienię się dla Ciebie, daj Mi szansę zostańmy przyjaciółmi.-To słowa samego Luci, który powiedział, że chce abyśmy się lepiej poznali. Jakoś nadal nie zauważam poprawy w naszych relacjach. Uważam, że gdyby zaprosił mnie do jakieś małej restauracji, to pewnie dowiedziałabym się nieco więcej o Nim, poznałabym jego upodobania, na przykład co lubi robić w wolnym czasie, albo dlaczego nie ma dziewczyny.-Nie to akurat głupie pytanie, przecież to nie moja sprawa.

Kompletnie nie rozumiem pewnej rzeczy, mianowicie najpierw oświadcza, że chce żebyśmy się zaprzyjaźnili a potem gdy wspomniałam mimochodem o Matthew moi byłym wścieka się i robi awanturę. Nie jestem jego dziewczyną, żeby robił Mi takie sceny. Właściwie sama już nie wiem po co o Nim myślę, jest tylu fajnych facetów(w tym Matthew) a ja chce wzbudzić sympatię u jednego z najbardziej aroganckich i kłótliwych mężczyzn, jacy chodzą tu, po ulicach LA-czysty nonsens.

Słyszę dzwonek do drzwi myśląc, że to Megan otwieram z uśmiechem na ustach.
Serce zaczyna przyspieszać przyszedł PAN NIEODPOWIEDNI-tak Go sobie nazwałam w myślach. Co on takiego w sobie posiada, że robi na Mnie takie wrażenie?.-Już się nie uśmiecham, pewnie zaraz pomyśli, że uśmiech ten był skierowany do Niego. Opiera się o drzwi i przygląda Mi się.

-Co słychać Katie?.-Specjalnie użył zdrobnienia mojego imienia. Nie dam się zdenerwować.
-Witaj Luca, czego chcesz?.

-Mogłabyś być bardziej uprzejma, byłem u Megan, ale ich nie zastałem wiesz może dokąd mogli pojechać?.

-Nie, nie mam pojęcia, ale skoro już jesteś to może napijesz się kawy?.-Na szczęście Mnie wychowano lepiej niż jego, zapraszam go do środka, coś mi się wydaje, że popełniam błąd. Kiedy ja przygotowuje kawę, on ogląda kuchnię. Mam wrażenie, że pomieszczenie to zrobiło się mniejsze, kiedy On stanął i oparł się o lodówkę, cały czas przyglądając Mi się.

-Co słychać Katie?,odezwał się może Matthew?.-A co mu do tego, co prawda skontaktowałam się z nim, wybieramy się dziś na kolacje, ale tego mu nie powiem, jak już wspomniałam nie chcę kłótni.

-Tak odezwał się.-Odpowiadam krótko.

-I...?.-Co Go to obchodzi. Jest uparty chce wiedzieć wszystko.

-I nic, to nie twoja sprawa.-Opieram się o kuchenny blat.

-Daj spokój Kate, martwię się po prostu.-On się martwi?, czy ja dobrze usłyszałam?.

-A może zwyczajnie jesteś zazdrosny, bo wychodzę dziś z Nim na kolację?. Cholera miałam Ci tego nie mówić.-Ze zdenerwowania zaczynają trząść mi się dłonie, muszę się uspokoić. Dlaczego denerwuje się tym, jak zareaguje?. Podnoszę głowę i patrzę na Niego, no i masz jest zły.

-Zapowiada Ci się fajny wieczór, mam nadzieję, że będziesz się dobrze bawić, ale mam prośbę?.

startPoprzedni artykuł123Następny artykułkoniec