E-opowiadania

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Zmrużyłem oczy, bo zobaczyłem, że twarz, a w zasadzie policzek dziewczyny, jest lekko czerwony. Może gdybym nie był lekarzem, pomyślałbym, że to z zimna, albo na prawy policzek nałożyła za dużo makijażu. Jednak miałem już kilka przypadków przemocy w rodzinie i to mi właśnie na to wyglądało.

– Monika – zacząłem niepewnie. Kiedy dziewczyna na mnie spojrzała, kontynuowałem: – Czy twój brat... stosuje wobec ciebie przemoc? – Dziewczyna natychmiast spuściła głowę.

Delikatnie dotknąłem jej podbródek i podciągnąłem do góry.

To, co widziałem, było ewidentnie wynikiem uderzenia.

Monika przełknęła ślinę.

– Możesz to zgłosić...

– Nie! – warknęła, a mnie zdziwiło jak mocny głos potrafi mieć. – Chcesz czegoś jeszcze, bo się spieszę?

Jasne, spieszy się... do Igora?

Teraz albo nigdy.

– Wiem, że to, co teraz powiem będzie irracjonalne, ale... – Zatrzymałem się. – Ten dług wdzięczności nadal aktualny?

Monika niepewnie przytaknęła głową.

– Moi rodzice każą mi do dwudziestego czwartego grudnia przedstawić im swoją narzeczoną.

– Co ja mam z tym wspólnego? – spytała, gdy się zawiesiłem.

– Chciałbym, abyś to ty zagrała moją narzeczoną. – W końcu z siebie wydusiłem. Widząc przerażoną minę dziewczyny, szybko dodałem: – To nie są oświadczyny! Po prostu chciałbym, abyś udawała moją narzeczoną, tylko udawała.

Monika chyba nie mogła uwierzyć w to, co przed chwilą powiedziałem, bo siedziała nieruchomo z otwartą buzią i oczami.

– Nie mogę – powiedziała w końcu.

– Dlaczego? Będziesz miała osobny pokój...

Monika mi przerwała jakby nie o to chodziło.

– Miałeś okazję dowiedzieć się jaki jest Igor, a to i tak jeszcze nic. Nie wiem jakby zareagował, gdybym go zostawiła. Poza tym... kto uwierzy, że taki mężczyzna jak ty chciałby się umawiać z taką dziewczyną jak ja?

Nie wiedziałem co powiedzieć. Jakich użyć argumentów. Nie chodzi o to, że nie mógłbym być z taką dziewczyną jak ona. Gdybym się zakochał, nie miałoby dla mnie znaczenia skąd pochodzi, ani jak wygląda czy inne bzdety.

Bardziej zastanawiałem się nad jej bratem. Faktycznie mógłby zrobić jej krzywdę. Nie chcę jej narażać na niebezpieczeństwo.

Przyszedł mi do głowy pomysł. Jest on chory, ale czego nie robi zdesperowany człowiek...

– Jeśli przez jakiś czas będziesz udawała moją narzeczoną – mówiłem i patrzyłem dziewczynie w oczy – kiedy skończymy tą szopkę, kupię ci kawalerkę.

Monika spojrzała na mnie niedowierzająco. Pomrugała kilka razy oczami i chciała otworzyć drzwi, ale je zablokowałem. Odwróciła się w moją stronę, a w oczach miała łzy.

– Posłuchaj – powiedziałem szybko. – Mówię prawdę. Jeśli zgodzisz się na udawanie mojej narzeczonej, naprawdę kupię ci kawalerkę, pieniądze to nie problem. Pracę już masz, więc dasz radę ją utrzymać. A ja cholernie potrzebuję dziewczyny, która zagra moją narzeczoną.

– Załóżmy, że się zgadzam – powiedziała i skrzyżowała ręce na piersi. – Co potem? Po prostu ze sobą zerwiemy? Powiesz rodzicom prawdę?

– Zerwiemy – przyznałem spokojnie. – Cały plan mam obmyślony. Jutro po ciebie przyjadę i pojedziemy do mnie. Tam ci wszystko dokładnie wytłumaczę. Zgadzasz się?

– Nie wiem – odpowiedziała cicho po chwili namysłu. – Dobranoc – powiedziała i odwróciła się w stronę drzwi. Złapałem ją delikatnie za rękę.

– Zastanów się. Będę tutaj jutro o dwunastej. Wtedy dasz mi odpowiedź. – Monika przytaknęła głową i wysiadła.

Patrzyłem na dziewczynę. Na jej delikatne ruchy.

Propozycja z kupnem mieszkania była odważna. Nie wiem czy naprawdę mi uwierzyła.

Kiedy Monika zniknęła z mojego pola widzenia, ruszyłem do domu.

Rozdział 4

startPoprzedni artykuł123Następny artykułkoniec