E-opowiadania

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

~~~~

Po załatwieniu swojej potrzeby fizjologicznej, jak najszybciej chciałem wrócić do Moniki.

Mam nadzieję, że pierścionek, który sama sobie wybrała, naprawdę jej się podoba. Czułem, że jest wstrząśnięta cenami, które tam panują, ale gdybym kupił jakiś szajs, moi rodzice by nie uwierzyli.

Zauważyłem Monikę siedzącą na ławce ze spuszczoną głową, a nad nią dwie dziewczyny, które najwyraźniej z czegoś się śmiały.

Na koleżanki to mi one nie wyglądają.

Zaszedłem dziewczynę od tyłu i złapałem ją w pasie. Wzdrygnęła się lekko.

– Co się stało, kochanie? – spytałem, patrząc na Monikę. Widziałem jak dwie dziewczyny się prostują. – Kim są te panie? – „Koleżanki” zrobiły wielkie oczy.

Monika niepewnie na mnie spojrzała.

– Nie znam ich – odpowiedziała z satysfakcją, którą dało się wyczuć.

Wypuściłem powietrze i, nadal trzymając ręką opasaną wokół biodra dziewczyny, ruszyłem przed siebie, zostawiając oszołomione z tyłu.

Gdy znaleźliśmy się za zakrętem, Monika przyłożyła do ust dłoń i zaczęła się śmiać.

Uśmiechnąłem się.

Monika ma piękny, dźwięczny śmiech. Czemu tak rzadko się śmieje?

– Widziałeś ich miny? – spytała, dalej się śmiejąc.

Również się zaśmiałem.

Kiedy Monika już się trochę uspokoiła, poszliśmy do samochodu.

W czasie drogi zacząłem myśleć.

Wigilia zbliża się wielkimi krokami. Już niebawem przedstawię Monikę jako swoją narzeczoną. Potem poudajemy jeszcze jakiś czas i...

I nigdy więcej się nie spotkamy...

Kiedy w ten sposób o tym myślę, coś ściska moje serce. Nie chcę, aby nasza znajomość się zakończyła. Jednak z drugiej strony, Monika miała robić za moją narzeczoną, więc nie ma opcji, żeby później była znajomą.

~~~~

W domu powróciłam myślami do Igora. Poczułam nie tylko potrzebę, ale i obowiązek odwiedzenia go. Zachowuje się, jak się zachowuje, ale jest moim bratem. Powinnam mu pomóc wyjść ze stanu, w którym się znajduje. Wtedy znowu byśmy tworzyli kochające się rodzeństwo. Jak z obrazka.

Podjęłam decyzję. Muszę to zrobić.

Wyszłam z pokoju i skierowałam się do salonu, w którym przebywał Sebastian. Stanęłam przed nim, zasłaniają sobą telewizję.

– Idę na spacer – zakomunikowałam.

Mężczyzna odstawił kubek z kawą na stół i wyprostował plecy. Następnie spojrzał przez okno.

– Jest już ciemno. Może chcesz, żebym ci potowarzyszył? – spytał z troską, a ja miałam wielką ochotę powiedzieć mu prawdę, ale wiedziałam, że będzie się jeszcze bardziej martwił.

Pokręciłam przecząco głową.

– Nie, chcę przemyśleć parę spraw – odpowiedziałam i uśmiechnęłam się słabo. Kłamanie Sebastianowi prosto w oczy nie było łatwe.

– Wróć szybko i nie odchodź daleko. – Nie słyszałam w jego głosie ani trochę rozkazu. Bardziej przypominało to troskę.

Wyszłam z mieszkania, a Sebastian zamknął za mną drzwi.

Trochę mam do przejścia, ale skoro się zdecydowałam to zrobić, nie mam wyjścia.

Po drodze myślałam, co powinnam dokładnie zrobić.