E-opowiadania

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Podejść do niego i powiedzieć gdzie teraz przebywam? Obserwować go z ukrycia?

Po długich rozmyślaniach zdecydowałam się na to drugie. Jeśli pił – a jestem pewna, że pił – będzie agresywny. Opuściłam go bez jakiegokolwiek wyjaśnienia, więc nie wiem, do czego się posunie.

Nie musiałam wchodzić na górę, żeby zobaczyć Igora; stał przy monopolowym. Bez piwa w ręku.

Zmrużyłam oczy.

No, tak. Nie ma pieniędzy. Bo niby skąd?

Przyjrzałam mu się uważniej i stwierdzam, że tak źle, to jeszcze nigdy nie wyglądał. Przez te kilka dni bardzo schudł, jego twarz przybrała nienaturalnie blady odcień skóry, a pod oczami ma tak intensywne sińce, że z daleka je widzę. Wyglądał jak wrak człowiek.

Kiedy pierwsza łza zleciała po moim policzku, zawróciłam i zaczęłam biec do domu Sebastiana.

Nie potrafię pozostać obojętna!

~~~~

Monika tak długo nie wracała do domu, że już zacząłem się o nią martwić. Miała iść na spacer i przemyśleć kilka spraw, ale żeby robić to tyle czasu?!

Kiedy powiedziała, że chce przemyśleć parę spraw, poczułem strach, że chce zrezygnować z udawania mojej narzeczonej. A nie mogła tego zrobić, ponieważ powiedziałem już o Monice rodzicom. Nie znalazłbym tak szybko kogoś na jej miejsce. Zresztą nawet nie chcę!

Próbowałem nie myśleć o najgorszym i zająłem się książką. Jednak dużo nie dała. Kiedy wstałem, aby zrobić herbatę, usłyszałem otwierane drzwi wejściowe, a po chwili trzaśnięcie drzwiami do pokoju Moniki.

W końcu!

Zamiast do kuchni, skierowałem się do pokoju dziewczyny. Bez pukania, wszedłem do środka.

– Gdzie byłaś tyle czasu? – spytałem. Jednak szybko zobaczyłem, że twarz dziewczyny jest zapłakana, a ona pakuje swoje ubrania do torby.

Patrzyłem na to wszystko, próbując się domyślić, o co chodzi.

– Co robisz? – Podszedłem do Moniki i czekałem na odpowiedź.

– Pakuję się i wracam do domu.

– Co?! – spytałem nerwowo. – Chcesz wrócić do Igora? Swojego brata, który cię bił? – Nie mogłem uwierzyć w to, co usłyszałem.

Dziewczyna spojrzała na mnie oczami pełnymi łez.

– Dalej będę udawała twoją narzeczoną – wytłumaczyła cichym głosem. – Jedynie będę mieszkać u siebie...

– Igor może zrobić ci krzywdę! Nigdzie nie idziesz! – krzyknąłem i wziąłem ręce dziewczyny w swoje. – Zrozum, że się o ciebie martwię – dodałem ciszej i, nie zastanawiając się ani chwili, porwałem Monikę w swoje objęcia.

Trwaliśmy w ciszy. Słychać było jedynie bicie naszych serc.

W tej chwili zrozumiałem, że Monika jest jedyną osobą, którą chcę trzymać w swoich ramionach.

Rozdział 7

startPoprzedni artykuł1234Następny artykułkoniec