E-opowiadania

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
 

- Coś ci wpadło do oczu że tak przecierasz je co ? I skończ celować do mnie masz przecież tylko 1 kule. – powiedział śmiejąc się

- Kim ty jesteś ? Znaczy wiem że jesteś mną a przynajmniej tak wyglądasz ,ale jak ? I czego chcesz. – odpowiedział chłopak spuszczając broń w dół.

- Słuchaj mnie uważnie bo nie mam za dużo czasu. – zaczął chłopiec – Musisz wykonać swoją misje rozumiesz ? Od tego zależy los wszystkich. Musisz odnaleźć schron. To tam są wszystkie odpowiedzi które potrzebujesz do wykonania swojego zadania. Rozumiesz ,a teraz ruszaj !

-Ale jak mam go odnaleźć co ? Szukam i nic nie wiem o nim żadnego śladu.

- Szukaj wśród przyjaciół – odpowiedział chłopak po czym wyciągnął z kieszeni Colta 1911 i wycelował w pierś swojego starszego ego – Musisz wykonać zadanie – powiedział po czym strzelił.

- Mój łeb. Boże jak boli – powiedział chłopak obudziwszy się – O boże co to było ? Eh… Anka jesteś tutaj. Jasne że jesteś czuje twój smród.

I rzeczywiście szczur pozostał przy swoim nowym przyjacielowi który nadał mu imię.

Na zewnątrz było słychać grzmoty i kapanie deszczu.Za plecami chłopaka dało się usłyszeć nastający rumor. Był to dźwięk które go można było pomylić z żadnym innym. To musiał być „Ratus”. Wielki zmutowany robal. Miał on 4 pary oczu przystosowanych do ciągłej ciemności. Wielki otwór gębowy którym przekopywał się oraz pożerał wszystko na swojej drodze. Wyglądem przypominał wielką dozownice tyle tylko że przez mutacje urosła ona 10m długości i 2 szerokości. Chłopak wiele razy słyszał to od handlarzy czy „sztajgrów” jaki to potwory jest mutant i jak ciężko to cholerstwo zabić.

- No pięknie. Ja bez broni ,a to coś zbliża się do mnie – zaczął użalać się nad sobą - Eh piękny to mnie czeka koniec nie ma co. Zjedzony przez przerośniętą glistę. Super a miałem takie plany.

Szczur cały czas słuchał chłopaka nie przejmując się zbliżającym się niebezpieczeństwem.

Rumor stał się nie do wytrzymania cała ziemia zaczęła się trząść pod grubym cielskiem robala.

-No wiec zmykaj mała. Przynajmniej ty przeżujesz. – powiedział do „Anki” – No na co czekasz już cię ma tu nie być.

Ale szczur jak siedział tak siedział. „Głupi szczur” – pomyślał – „Jak tak chce skończyć to jego sprawa”

Ratus był niecały metr od niego. Czuł jak wszystko się trzęsie. „Gdy tylko się przebije przez tą ścianę wszystko się zawali i po mnie.” – powiedział w myślach.

Ściana po jego lewej zaczęła pękać pod naporem szczęk robala. Nagle stało się coś czego ani chłopak ani szczur się nie spodziewali. Belka która osunęła się na chłopaka i która zarazem go przygniotła zsunęła się na bok dając uwięzionemu kilka centymetrów luzu. Chłopak nie wierząc własnemu szczęściu odczołgał się pod przeciewległom ścianę i kurczowo łapiąc oddech powoli odzyskiwał pełną kontrole nad swoim ciałem. Lech to nie koniec problemów właśnie w tym samym ogromne cielsko przebiło ścianę dzielącą robola od swojej ofiary. „No pięknie stary dopiero co się uwolniłem a ty chcesz mnie zejść”- pomyślał. Ratusy były wszystko żerne nie robiło mi żadnej różnicy czy to człowiek czy roślina byle się najeść. Robal spojrzał wszystkimi 8 ośmioma oczami w kierunku chłopaka ten czuł jak zaczyna oblewać go zimny pot. Zaczął gorączkowo szukać jakieś broni jedyne co znalazł to kij. „Dobre i to” - dodał sobie w duchu odwagi. Powoli zaczął zbliżać się do swojej ofiary. Chłopak zaczął celować na oślep w robala ,ale z marnym skutkiem. Łowca zbliżał się z każdą sekundą do swojej ofiary. Nagle gdzieś daleko nad nimi słychać było wystrzał. Kula przebiła grubą skórę robala i trafiła w sam środek głowy. Zawył w agonii i całym cielskiem rzucił się na chłopaka. Bum,Bum kolejne strzały te które nie trafiły w robala odbijały się rykoszetem od ścian. Po kilku sekundach cała komara w której znajdował się chłopak wypełniła się rykoszetującymi kulami. Kule przebijały cielsko robaka

Wyrywając mu raz za razem całe kawały mięsa. Z raz zaczął sączyć się śluz który płynął w jego ciele. Chłopak zaskoczony siedział pod ścianą starając się zrozumieć co się właśnie stało. Słyszał na nawet czuł jak kule świszczą mu koło uszu. Kanonada tak nagle jak się rozpoczęła tak nagle się skończyła. Ciało Ratusa dogorywało w ostatnich spazmach. Z góry nadleciała jeszcze jedna kula która dokończyła życie robala.

-Mody jesteś tam – usłyszał chłopak – Mody zaraz po ciebie zejdziemy jeszcze chwilka.

Chłopak nie wierzył własnym uszom z góry dobiegały go głosy niedawnych towarzyszy wyprawy. –Mody jesteś cały odezwij się – powiedział ktoś z góry basowym głosem – Zaraz zrzucimy ci linie.

- Tak tak jestem tu cały i zdrowy. Trochę po obijany ale żyje. Wyciągacie mnie stąd.

Tyle co to powiedział z góry została zrzucona lina. Już miał zacząć się obwiązywać gdy przypomniał sobie o swoim towarzyszu. Małym szczurze. O Ance. Szczur siedział tam gdzie siedział. Chłopak zabrał szkodnika na ręce i wsadził go do kieszeni. Teraz zaczął się obwiązywać liną by jego towarzysze mogli go wyciągnąć.

-Dobra chopy. Już żem jest gotów. Dawać panowie.

Wracał na swoją ścieżkę aby wykonać misję która mu powierzyli tam w Kopalni KWK Andaluzja.

startPoprzedni artykuł123Następny artykułkoniec