E-opowiadania

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

***

- Mówiłaś coś do mnie? – spytał Mirek

- Czy mówiłam?!! Mówię do ciebie już od jakiegoś czasu, ale nie wiem gdzie błądzisz myślami - jego żona była wściekła, – o czym tak cały czas myślisz, nad czym tak się zamyślasz?? Mogę się tylko domyślać, że wciąż myślisz o niej!!!! Minęło tyle czasu a ona wciąż jest między nami!!!!

- O co Ci znowu chodzi?! Przecież wybrałem Ciebie.

- Owszem wybrałeś, bo przedstawiłam ci ultimatum albo ja i dzieci albo Ona, ale ty oczywiście nie możesz o niej zapomnieć!!!!

- Daj spokój jestem z Tobą, czego Ty jeszcze chcesz?!

- Chcę żeby było jak dawniej. Jak jej nie było?

- Nigdy już nie będzie tak jak było, zrozum to wreszcie, możesz zmusić kogoś do bycia ze sobą, ale nigdy nie zmusisz nikogo do miłości.

- Mam rozumieć, że mnie nie kochasz.

- Myślałem, że wiesz to już od dawna, zmusiłaś mnie żebym z Tobą wyjechał, można powiedzieć, że zaszantażowałaś używając do tego dzieci. Osiągnęłaś swój cel, więc daj już spokój, przestań żądać więcej, nic więcej nie mogę Ci dać.

         Rozpłakała się po tych jego słowach i wyszła. Był podły wiedział o tym, ale nie umiał już inaczej. Gdy zażądała, aby wybrał ją i rodzinę albo Ankę, wahał się z jednej strony całym sobą chciał zostać z Anką, ale z drugiej strony bał się, że straci dzieci, więc wybrał rodzinę. Teraz wiedział już, że jego strach był nieuzasadniony, nigdy nie straciłby dzieci, zawsze przecież byłby ich ojcem a one zawsze by go kochały, ale wtedy tego nie wiedział, więc zrezygnował z Anki, zrezygnował z miłości. Gdyby ktoś pozwolił mu cofnąć czas zrobiłby to tylko do dnia, gdy ją opuścił teraz zamieniłby ten dzień w pierwszy dzień bycia z nią. A tak pozostały mu tylko do czytania jej książki i artykuły, które mógł czytać po tysiąc razy, bo była w nich jak żywa. Tkwiła w nich cała jej osobowość, cała ironia, cięty język szczerość to, czego brakowało mu najbardziej, brakowało mu nawet jej wredoty, zazdrości i tego że zawsze wszystko musiała drążyć tak żeby uzyskać odpowiedź. Nie przyjmowała do wiadomości, że może ktoś nie chciał o czymś mówić ona i tak musiała dopiąć swego.

         Ostatnio przeczytał gdzieś, że dostała nagrodę za literacki debiut roku. Był z niej taki dumny, chciał nawet napisać i pogratulować powiedzieć jak bardzo się cieszy, ale jak zwykle zabrakło mu odwagi. Bo cóż mógł napisać, jakich słów mógłby użyć po tym, co jej zrobił, był pewny, że go nienawidzi a on mimo rozłąki i upływającego czasu nie zapominał kochał ją coraz bardziej. Ale nie była już jego miała inne życie inne plany i marzenia, w których na pewno nie było już miejsca dla niego dla jego miłości i cała wina leżała tylko i wyłącznie po jego stronie.

***

         To był bardzo intensywny okres w życiu Anki, częste spotkania z czytelnikami do tego zaczęła pisać nową książkę no i zawsze jakiś artykuł do zredagowania. Czas miała wypełniony od rana do nocy czasem nawet marzyła żeby doba trwała więcej niż 24 godz. brakowało jej czasu na życie osobiste, na przyjaciół no i oczywiście dla Krzysztofa, z którym porozumiewali się już tylko telefonicznie, bo gdy już wygospodarowała, choć trochę czasu dla siebie była zbyt zmęczona żeby gdziekolwiek wyjść marzyła wtedy tylko o śnie. Takie życie jej jednak odpowiadało, dzięki spotkaniom z ludźmi zbierała mnóstwo materiałów na swoje książki, każdy napotkany człowiek to była osobna historia, a ona umiała to wszystko wysłuchać a potem jeszcze ubrać w słowa.

         Czuła jednak, że jest tym coraz bardziej zmęczona, że zaczęła tracić kontrolę nad własnym życiem, że żyje tylko i wyłącznie dla innych, że przestała liczyć się tylko ona, że żyje życiem innych ludzi ich kłopotami, zmartwieniami, ich szczęściem i ich nadzieją zapomniała o sobie.

         Postanowiła zrobić sobie mały urlop, wyjechać gdzieś odpocząć, gdzieś gdzie jest ciepło gdzie świeci słońce, podczas gdy tu zaczęła się już jesień i wszystko robiło się brudne i szare. Tak wyjazd do ciepłych krajów to naprawdę świetny pomysł, tylko samej tak. Przez chwilę pomyślała, że mogłaby wyjechać z Krzysztofem w końcu ostatnio bardzo go zaniedbała a on wciąż przy niej trwał, był nieugięty tak jakby za swój życiowy cel postawił sobie, że ją w sobie rozkocha, choć ona coraz bardziej oddalała się od niego. Lubiła go, ale nigdy nie pomyślała o życiu razem, wspólnym mieszkaniu to nie dla niej.

         Weźmie Agatę, też jej się coś należy i w końcu dużo jej zawdzięcza, zawsze była przy niej. Trwała przez cały czas jak Mirek ją opuścił. Tak Agacie też należy się wypoczynek.

         Z Krzysztofem spotka się po przyjeździe i poświęci mu więcej czasu, było go jej żal. Dlaczego musiał zakochać się akurat we mnie? Jest tyle kobiet na tym świecie a on akurat wybrał mnie a ja, dlaczego musiałam pokochać akurat Mirka? Na to nie ma odpowiedzi ten świat skonstruowany jest do dupy!!!!

***

- Hej! Mam dla Ciebie niespodziankę – krzyknęła od progu wpadając jak burza do Agaty.

- Jaką znowu niespodziankę? Zadedykowałaś mi książkę?!

- No na to nie wpadłam, ale to naprawdę świetny pomysł tym razem jednak porywam Cię na wakacje. Co byś powiedziała na tydzień w ciepełku, nad błękitnym morzem gdzie świeci piękne słoneczko? Na plaży podają drinki z palemką i dookoła chodzą pięknie opalone ciacha.

- Brzmi bardzo kusząco, ale, o czym ty w ogóle mówisz? Niestety nie mogę pozwolić sobie na taki luksus.

- Ale ja mogę i za tydzień lecimy na Teneryfę, nic nie mów tylko zacznij się pakować i kompletuj garderobę. Teraz musze lecieć, bo mam do skończenia artykuł na jutro a muszę jeszcze jakieś materiały znaleźć, więc zadzwonię jutro i wszystko obgadamy.

- Anka, ale…

- Nic nie mów tylko po prostu się pakuj i tyle, pogadamy jutro. Pa

         I już jej nie było. Wpadła jak po ogień napaplała i poleciała dalej. Ten zapał przeraził Agatę. Anka od dwóch lat miewała huśtawki nastrojów, raz milcząca drugim razem znów pełna energii i zapału. Albo rzucała się w wir pracy tak ze nie miała na nic czasu albo nagle ni z tego ni z owego postanawiała odpocząć. Te zmiany nie są na pewno dla niej dobre, muszę z nią poważnie porozmawiać, pomaga wszystkim, ale nigdy nie zastanawiała się nad tym, że jej też potrzebna jest pomoc. Może ten wyjazd będzie okazją do porozmawiania, może w końcu Anka się otworzy, może już czas żeby porozmawiać z nią o Mirku.

         Nigdy nie zrozumiała, dlaczego ją zostawił, w życiu nie widziała faceta, który kochałby tak kobietę jak Mirek kochał Ankę. Jak na własne życzenie można zrezygnować z takiej miłości? Nie mieściło jej się to w głowie i dlaczego ona nigdy o niego nie zawalczyła, dlaczego tak się poddała. Była pewna, że nadal go kocha, że choć nigdy go nie wspomina to nadal o nim myśli. To, dlatego tyle pracuje, dlatego wynajduje sobie tyle zajęć to wszystko po to żeby nie myśleć, żeby zapomnieć. Ale przecież była z Krzysztofem, dlaczego nie umiała się do niego przekonać, była z nim, ale widać było, że trzyma go cały czas na dystans nie pozwala zbliżyć się do siebie. Ktoś inny myślałby, że boi się ponownego odrzucenia, ale ona znała ją zbyt długo i zbyt dobrze w sercu Anki nadal całe miejsce zajmował Mirek i nie było tam miejsca dla nikogo innego.

         A gdyby tak sama na własną rękę skontaktowała się z Mirkiem, porozmawiała z nim może jest jeszcze dla nich jakaś szansa, w końcu ludzie odnajdują się po latach i wracają do siebie. Głupi pomysł, gdybym go odnalazła to najpierw bym gościa osobiście utłukła a z nieboszczyka to raczej by żadnego pożytku nie było. Zaśmiała się z własnego pomysłu, jak w ogóle coś takiego mogło jej przyjść do głowy.

***

         Cholera jasna, gdzie ja posiałam tą cholerną książkę, przecież jak jej nie znajdę nie dam rady skończyć artykułu, kurwa mać!!! – Anka wywalała na podłogę całą zawartość szafy w poszukiwaniu zapodzianej gdzieś książki, była naprawdę wściekła. No jest, nareszcie, wiedziałam ze gdzieś ją tu upchnęłam. Zaczęła ją przeglądać, gdy nagle wśród kartek zauważyła zdjęcie – no kuźwa tylko nie to… Zdjęcie, jak ono w ogóle mogło się zachować, przecież dawno temu podarła i wyrzuciła wszystkie jak mogła je przeoczyć. Trzymała je w ręce i patrzyła na dwie uśmiechnięte twarze, ona i Mirek, Boże, jacy byli wtedy szczęśliwi, zakochani, przytulał ją tak jakby nigdy już miał nie wypuścić z rąk a ona wtulała się w niego całą sobą.

To było ponad jej siły nagle z niespodziewaną siłą, jakby wypuszczone z klatki wróciły wspomnienia, takie rzeczywiste jakby ktoś zaczął wyświetlać o nich film, wróciła cała miłość, ból i cholerna tęsknota i żal tak wielki, że brakowało powietrza, że znów poczuła, ze nie może i nie umie żyć bez niego.

Wyjęła z barku butelkę wina, nalała sobie i pierwszą lampkę wypiła od razu, do dna byle tylko uciszyć myśli, byle szybciej zapomnieć tak jakby alkohol był zbawieniem, tak jakby potrafił dać ukojenie zranionemu sercu i powracającym myślom.

Tym razem jednak nie było spokoju, wino wywoływało nawrót wspomnień, myśli coraz natrętniej krążyły wokół niego a jego obraz przez te lata ukryty w podświadomości zatarty zaczął wyłaniać się coraz bardziej realny. Widziała już dokładnie tą jego sterczącą wiecznie grzywkę nad czołem, oczy patrzące zawsze głęboko w jej duszę, uśmiechnięte usta w tym kochanym krzywym uśmiechu. Zamykała mocno oczy i piła coraz więcej modląc się, aby ten obraz zniknął, ale nie on pojawiał się coraz bardziej wyraźniejszy. Wyjawiał się jakby z mgły, mgły zapomnienia, która nagle zaczęła się odkrywać jakby nie miała już zamiaru nigdy więcej zakrywać jego twarzy.

Odejdź, błagam Cię odejdź, nie dręcz mnie, proszę, jeśli kiedykolwiek mnie kochałeś teraz zostaw - prosiła tak jakby przemawiała do żywej istoty a nie do wytworu swej wyobraźni – wystarczająco mnie zraniłeś, błagam nigdy już nie wracaj. Pozwól mi żyć, pozwól odzyskać radość życia, poukładałam już sobie wszystko bez Ciebie, Ciebie już nie ma, nie jesteś już częścią mojego życia, bo taka była twoja decyzja, tak wybrałeś. Kochałeś mnie widocznie nie tak mocno jak mówiłeś, nie tak jak obiecywałeś, byłam dla Ciebie tylko odskocznią od szarej rzeczywistości niczym więcej. Wynoś się raz na zawsze, nie chcę Cię znać stałeś się dla mnie niczym, jesteś cholernym skurwysynem, który mnie zniszczył, wziąłeś sobie moje szczęście, moją radość i co dobrze Ci z tym?!!! Jesteś szczęśliwy?!!! Zadowolony?!!! Cholerny gnoju, nienawidzę Cię za wszystko, nawet za chwile szczęścia, które mi kiedyś dałeś, bo potem wszystko zabrałeś. I co dobrze Ci z nią??!!! Mam nadzieję, że nie, mam nadzieję, że cierpisz gorzej ode mnie, mam nadzieję, że moje szczęście tobie szczęścia nigdy nie przyniosło i nie przyniesie. Chcę Cię wreszcie zapomnieć. Chcę zapomnieć jak mnie kochałeś, jak dbałeś o mnie, jak dotykałeś mnie, jak kochałeś się ze mną, jak było mi z Tobą cudownie, jakim czułym i cudownym kochankiem byłeś. Chcę pamiętać tylko to jak mnie zraniłeś jak zdeptałeś moją miłość, jak rzuciłeś jak zwykłą szmatę. Chcę czuć tylko ten ból zranienia nic więcej. Chcę Cię znienawidzić, ale cholera jasna potrafię Cie tylko kochać…