E-opowiadania

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

- Gdzie ja jestem? – wybąkała półprzytomna.
- Spokojnie, nazywam się Piotr, twój pies przyprowadził mnie w to miejsce. Najprawdopodobniej upadłaś i straciłaś przytomność.
- Przepraszam jestem straszną gapą – powiedziała usprawiedliwiając się.
Pomogłem jej wstać i przeszliśmy kawałek ku głównej alei. Po chwili usłyszeliśmy sygnał pogotowia. Dwóch sanitariuszy wybiegło z pojazdu widząc stan kobiety. Podziękowali mi za wezwanie i zabrali ją włączając syrenę. Gwałtownie odjechali i tyle ich widziałem. Najciekawsze było to, że zostałem z jej psem, zupełnie nie wiedząc co mam z nim zrobić. Nie miałem wyboru, zabrałem go do siebie. Nie wiedziałem do jakiego szpitala zabrali właścicielkę zwierzęcia. Pies rozgościł się na kanapie w moim salonie. Usiadłem przy nim i zastanawiałem się co dalej. Zwróciłem uwagę na obrożę psa, że wcześniej tego nie zauważyłem! Widniał na niej wygrawerowany napis: „Chuck, ul. Strzelecka 4/24, Gdańsk”. Uśmiechnąłem się i postanowiłem jutro udać się pod ten adres.
Było to wielkie blokowisko, które nie było wyzwaniem za sprawą dobrze rozeznanego w terenie Chucka, który z każdym metrem bliżej domu merdał intensywniej swoim ogonem. Zadzwoniłem domofonem pod klatką 4, przyciskając guzik przy numerze 24.
- Tak? – usłyszałem słaby, smutny głos, mając wrażenie, że gdzieś już go słyszałem.
- Dzień dobry, nazywam się Piotr Palicki i przyprowadziłem pani psa! – powiedziałem najbardziej entuzjastycznie jak tylko potrafiłem.
Drzwi zabrzęczały, blokada ustąpiła i mogłem wejść do środka. Chuck pobiegł schodami do góry, a ja za nim. Po chwili ujrzałem właścicielkę przytulającą swojego pupila. Jej uśmiech był niesamowity i wyrażał wdzięczność.
- Już się bałam, że nie wrócisz do mnie piesku, dziękuję ci! – jej entuzjazm sięgnął zenitu, kiedy zostałem niemal natychmiast przytulony.
- Nie ma za co, dopiero wieczorem zwróciłem uwagę na tabliczkę przy obroży – wydukałem zaskoczony.
- Nie wiem jak mam ci podziękować Piotrze, ty mój bohaterze! Nazywam się Dorota, zapraszam do środka, pewnie zmarzłeś, zaparzę ci najlepszą kawę jakiej jeszcze nie piłeś!
I tym sposobem jeszcze bardziej polubiłem swoje jesienno-zimowe spacery. Jednak w przeciwieństwie do dotychczasowej formy, przestały być samotne, a moja lustrzanka nie fotografowała otaczającej mnie przyrody. Od tej pory systematycznie spacerowałem w towarzystwie Doroty, której urodę polubił też mój aparat.

 

Opowiadania o miłości możesz prczytać tutaj: Opowiadania o miłości

startPoprzedni artykuł12Następny artykułkoniec