E-opowiadania

Ocena użytkowników: 3 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywnaGwiazdka nieaktywna
 

- „W takim razie… Zgodnie z odbytym przeze mnie szkoleniem należy upodobnić się do wroga”

Niestety nie byliśmy zbyt podobni do reszty pielęgniarek i siostra przełożona nas nakryła. Pan Bunting miał plan przekręcić rękę siostry, tak aby jego nie poraziła, ale się okazało, że jest ona silniejsza niż się nam wydaje i w tamtej chwili przypaliła jedną stronę wąsa podpułkownika. Jakimś cudem w tamtym momencie przyszła z powrotem moja babcia, która szukała toalety. Było to idealne zagranie z naszej strony, ponieważ Pani Bagatela odwróciła jej uwagę a wtedy Jack rozwalił na głowie Panny Wieprzyk nocnik, który stał tuż obok, przez co zyskaliśmy trochę czasu, gdyż ona potrzebowała chwili by się ocknąć. W tym czasie poszliśmy z moją babcią do toalety znajdującej się na końcu tego korytarza. My razem z Jackiem staliśmy na czatach i mówiliśmy w jakim stanie jest siostra przełożona. Kiedy już się przebudziła szła prosto na nas a dokładnej biegła w stronę mojego przyjaciela, lecz jego dziadek zdołał go ostrzec, przez co on zdążył się odsunąć a Pani Wieprzyk trafiła w firankę, która zaczęła się palić. Mieliśmy uciekać, ale pan Bunting stwierdził, że nawet wroga nie zostawia się po drugiej stronie ognia, więc podał rękę siostrze, lecz ona nie miała dobrych zamiarów i uderzyła go czymś przypominającym bat. Było to tak mocne uderzenie, że Pan Artur zemdlał i musieliśmy szybko wymyślić plan ucieczki (oczywiście wzięliśmy dziadka ze sobą, tzn. ciągnęliśmy dziadka za sobą). Kiedy podpułkownik się obudził Jack przedstawił nam swój pomysł. Każdy miał wziąć jakieś rzeczy, które przydzielił mu Jack, następnie spotkaliśmy się obok pokoju z trumnami, gdyż to właśnie był nasz transport - „trumnosanki”. Przywiązaliśmy sznurkiem wrotki, które wcześniej miał Jack przynieść dziadkowi jak jeszcze był plan z tunelem. Weszliśmy na dach i ustawiliśmy tam trumnę, do której z początku weszła tylko moja babcia a my ją rozpędziliśmy i również do niej wskoczyliśmy. W ten sposób uratowaliśmy się przed śmiercią, ponieważ gdy wyszliśmy z trumny i udaliśmy się w bezpieczne miejsce „Zmierzch Życia” wybuchnął.

Pewnie zastanawiacie się, co było później? Powiem Wam to już w skrócie. Wszyscy się dowiedzieli, że „Zmierzch Życia” to było jedno wielkie oszustwo oraz okazało się, że Panna Wieprzyk to ta sama osoba co pastor, czego pewnie niektórzy z Was się domyślali. Jeśli chodzi o Jacka i jego dziadka to niestety Pan Bunting nie żyje, ale na szczęście umarł latając swoim ukochanym Spitefierem a mój przyjaciel wierzy, że wciąż lata tam gdzieś w przestworzach. Jak to mówił Pan Bunting: „Leć, leć w przestworza”

E.B.

startPoprzedni artykuł12Następny artykułkoniec