- Nie dam Ci i tak Cię znajdę, więc zaoszczędź mi tego powiedz gdzie jesteś, proszę.
- W parku przed hotelem „ Miraż”.
- Zaraz tam będę.
***
Zobaczył ją już z daleka, siedziała skulona na ławce, twarz miała ukrytą w dłoniach, trzęsły jej się ramiona, płakała. „ Moje kochane maleństwo”.
Podszedł do niej, przykucnął przy niej i wziął jej dłonie w swoje.
- Ania, popatrz na mnie proszę.
Podniosła na niego zapłakane oczy.
- Mirek, czego Ty chcesz, proszę nie dręcz mnie, ja naprawdę nie jestem w stanie znieść już niczego więcej. Mam nadzieję, że jesteś szczęśliwy z Klarą, ale nie mów mi tego proszę oszczędź mi wszystkich szczegółów, rozumiem że nie byłam dla Ciebie zbyt ważna.
- Nie byłaś ważna, kochanie moje co ty za głupoty wygadujesz. Po pierwsze nie jestem żadnym narzeczonym Klary, nie wiem co jej strzeliło do głowy, że z tym wyskoczyła. Owszem nie przeczę spotykałem się z nią ale to wszystko, nic więcej, nic do niej nie czuję. Po drugie nie rozwodzę się dla niej, po prostu dojrzałem do tego miałem dość już tej całej farsy, tego udawania. Po trzecie nie było dnia, nie było godziny żebym nie myślał o tobie, żebym nie żałował tego co zrobiłem. Kocham Cię ponad wszystko na świecie.
- Przestań co Ty wygadujesz???!!! Widzisz mnie???!! Popatrz na mnie!!! Nie jestem już tą samą osobą, zmieniłam się nie tylko fizycznie, zmieniła się cała moja osobowość.
- Dla mnie zawsze będziesz moją małą dziewczynką.
- Przestań opowiadać głupoty, nie potrzebuję litości, rozumiesz nie potrzebuję. Zostaw mnie i idź sobie, wynoś się nie chcę Cię już, nie potrzebuję. Odejdź zapomnij o mnie i nigdy nie wracaj.
Patrzył na nią i nie rozumiał co do niego mówi. Odtrąca go, wyrzuca ze swojego życia, nie pozwala do siebie wrócić. To niemożliwe czuł przecież, że nadal go kocha, że kocha go tak samo jak kiedyś. Cholera jasna nie umiał walczyć, nie umiał pchać się tam gdzie go nie chcą. Wstał, odwrócił się i zaczął odchodzić. Nagle zatrzymał się „ do jasnej cholery, to nie może się tak skończyć”. Wrócił, podszedł do niej, podniósł z tej cholernej ławki i wziął w ramiona, przytulił mocno do siebie i powiedział
- Jeśli myślisz, że się mnie pozbędziesz mylisz się. Tym razem cię nie zostawię za bardzo Cię kocham, więc przyjmij to w końcu do wiadomości, uparta wariatko.
- Kocham Cię – powiedziała tylko i utonęła w jego ramionach. Poczuła, że wreszcie jest na swoim miejscu a gdy dotknął ustami jej ust cały świat zawirował wokół, ziemia zaczęła tańczyć a jej oczy znów zaczęły błyszczeć.
***
- Odkąd wróciłaś, jesteś jakaś dziwna, tajemnicza i coś w Tobie jest, śmiejesz się bez powodu, cała tak dziwnie promieniejesz i te Twoje oczy, wreszcie się śmieją. Co tam się w ogóle wydarzyło? Czy jest coś o czym ja nie wiem? – zapytała Agata
- No wiesz, Klara zdecydowała się wydać moją książkę i stwierdziła, że to najlepsza książka jaką do tej pory napisałam.
- I co to jest ten powód do tak wielkiej odmiany? Do tak wielkiej radości? Anka czuję, jestem pewna, że ty cos przede mną ukrywasz.
- Agatko no jak bym mogła – zaśmiała się
- Mów i to już.
- Ale ja naprawdę nie mam nic do powiedzenia.
- Przestań bo ciekawość nie da mi żyć, ostatni raz w takim stanie i w takim nastroju widziałam Cię jak byłaś z Mirkiem, a więc?? Wiem poznałaś kogoś kto całkowicie zawrócił Ci w głowie.
- Może….
- No nie daj się prosić.
Zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Spodziewasz się kogoś? – zapytała Agata
Anka pobiegła otworzyć. Otwierając drzwi zobaczyła tylko wielki bukiet kwiatów, dopiero po chwili wyłoniła się zza niego uśmiechnięta twarz Mirka. Uklęknął w progu.
- Ania wyjdziesz za mnie?
- Żartujesz sobie??!!! Nigdy nie chciałam być Twoją żoną.
- O ty podła mała żmijo, to ja tu z sercem na dłoni a ty odrzucasz moje oświadczyny!!! Czekaj Ty!! – porwał ją na ręce i przytulił mocno do siebie – już nigdy ani dnia nie spędzę bez ciebie – wyszeptał jej do ucha.
Gdy w nocy trzymał ją w swoich ramionach, tak mocno jakby bał się, że może mu uciec zapytał
- O czym będzie Twoja następna książka?
- O niczym.
- Jak to?
- Ludzie nie chcą czytać o zwykłym szczęściu.
- A jesteś szczęśliwa?
- Najbardziej na świecie.
- Ja też.
Zasypiała wtulona w niego, szczęśliwa i bezpieczna.
- Tak będzie już co noc, moje kochane maleństwo – wyszeptał wtulając twarz w jej włosy – Kocham Cię.
- Też Cię kocham – wymruczała przez sen.
KONIEC