E-opowiadania

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Przyjrzałem się uważnie i otworzyłem szerzej oczy z przerażenia. Nad Moniką stał Igor. Krzyczał i podnosił na nią rękę.

Zacząłem biec w ich stronę, ale było za późno. Igor uderzył dziewczynę.

– Co ty robisz?! – krzyknąłem i odepchnąłem chłopaka, który zatoczył się do tyłu. Było czuć od niego alkohol na kilometr.

Ukucnąłem przy dziewczynie, która zsunęła się po ścianie budynku. Dotknąłem jej policzka, który powoli robił się lekko fioletowy. Kiedy zauważyłem, jak z oczu Moniki wypływają łzy, wstałem i podszedłem do Igora, który zdążył się już podnieść. Zaciskając zęby, zacisnąłem rękę w pięść i przyłożyłem chłopakowi, który tym razem od razu upadł na ziemię.

Ponownie podszedłem do Moniki. Podciągnąłem ją do góry i, pomagając jej iść, zaprowadziłem do samochodu. Na szczęście zaparkowałem niedaleko, więc nie musieliśmy długo iść.

Siedząc za kierownicą, widziałem jak dziewczyna się trzęsie i szlocha.

Czemu ja, cholera, na to pozwoliłem?! Od początku wiedziałem, że czeka na dziewczynę niebezpieczeństwo.

W domu Monika natychmiast poszła do swojego pokoju i zamknęła za sobą drzwi.

Czułem się winny temu, co się zdarzyło.

Stałem na środku salonu i zastanawiałem się, co teraz zrobić. Czy powinienem iść do Moniki, czy lepiej zostawić ją samą?

Gdzie samą!

Wypuściłem powietrze i ruszyłem do pokoju dziewczyny. Zapukałem delikatnie i kiedy usłyszałem „proszę”, wszedłem.

Monika siedziała na łóżku. Jednak już nie płakała ani się nie trzęsła.

Zdziwiłem się.

Usiadłem obok niej. Wziąłem jej delikatne ręce w swoje.

– Monika – zacząłem patrząc dziewczynie w oczy – przepraszam, że nie przyjechałem na czas. Naprawdę...

– Nic się nie stało – przerwała mi i uśmiechnęła się blado. Zauważyłem, że sprawiło jej to ból.

– Jak to nic się nie stało?! Igor cię uderzył! – Podniosłem głos, a Monika spuściła wzrok.

Patrzyłem chwilę jak dziewczyna szybko mruga oczami, a następnie podniosłem jej twarz delikatnie za podbródek. Kiedy Monika patrzyła mi w oczy, zrobiłem coś, czego pragnąłem od jakiegoś czasu.

Pocałowałem ją. Delikatnie, czekając na jej zaproszenie. Kiedy poczułem, jak delikatnie napiera swoimi ustami na moje, wtargnąłem do jej ust językiem. Czułem się jak w niebie, mogąc całować dziewczynę, na której mi zależy. Pierwszy raz w życiu na kimś tak mi zależy, jak na Monice.

Pocałunek jednak nie trwał długo, ponieważ dziewczyna się odsunęła.

– Nie możemy – powiedziała cichutko i spuściła głowę. Otwierałem usta, żeby spytać dlaczego, ale Monika, jakby wiedząc, co chcę zrobić, kontynuowała: – Za jakiś czas odejdę, nie będziemy się znali. Nie chcę, żeby zaczęło mi teraz zależeć.

Spuściłem głowę.

Mnie już, do cholery, zaczęło zależeć!

Nie chcąc powiedzieć czegoś, czego mógłbym potem żałować, wyszedłem z pokoju, zostawiając Monikę samą.

Tej nocy nie zasnę, za dużo się wydarzyło, a i ja muszę kilka rzeczy przemyśleć.

Rozdział 8

startPoprzedni artykuł123Następny artykułkoniec