Poznałam go w pracy. Normalny facet 35 lat, bardzo przystojny więc otoczony wianuszkiem kobiet wpatrzonych w niego maślanym wzrokiem. I ona, mocno od niego starsza, chodząca modliszka, uprzykrzała życie każdej podwładnej która się do niego odzywała.
Jedna z imprez skończyła się gorącymi pocałunkami, potem zaczęły się regularne spotkania, powolne oswajanie się z nim, poznawanie go i nocne rozmowy. Do momentu aż modliszka się o nas dowiedziała. Jak? Nie mam pojęcia, bo z tyłu głowy zawsze miałam czerwoną lampkę żeby nic jej nie mówić. Taka rozgłośnia radiowa na całą okolicę.