E-opowiadania

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Dzień dobry. Z tej strony Amanda Baunder żona Henrika Baunder'a, dzwonię aby poinformować, że mąż dostał dzisiaj wysokiej gorączki i nie jest w stanie przyjść do pracy - starała się przemyślanie składać zdania, aby nie wyczuła jej zdenerwowania i nie rozpoznała, że kłamie.

W słuchawce usłyszała lekkie westchnięcie. Miała wrażenie, że kobieta, z którą rozmawia jest najzwyczajniej zdziwiona jej telefonem. Poczuła, że znowu się wygłupiła, że po raz kolejny zrobiła coś nie tak. Już chciała się rozłączyć, ale usłyszała odchrząknięcie. W nadziei, że czegoś się jednak dowie pozostawała cały czas w tej samej pozycji.

Proszę Pani - doczekała się dalszego ciągu rozmowy - rozumiemy, że rodzina jest w szoku. Jednak decyzja nie była odgórna, wszystko odbyło się za porozumieniem obu stron. Pani mąż, być może niechętnie, ale bez żadnego przymusu zgodził się na wyjazd. To tylko rok czasu, szybko zleci. Nie zdąży Pani nawet zatęsknić - nieśmiało zażartowała.

Jej nie było do śmiechu. Nie wiedziała, czy wypytywać ją o szczegóły, czy przycisnąć Henrika. Zdecydowała, że to ich prywatna sprawa, a jako żona powinna już dawno wiedzieć o domniemanym wyjeździe swojego męża. Szybko ucięła rozmowę tłumacząc całą sytuację totalnym nieporozumieniem.

W drzwiach stała Monica. Szybko podeszła do córki.

- Mamusiu, tata brzydko pachnie - zakomunikowała rezolutnie mała.

- Tatuś wrócił późno z pracy - wymyślała na szybko - a że obiecał wam bajeczkę od razu poszedł sprawdzić, czy jeszcze nie śpicie. Był bardzo zmęczony, więc szybko zasnął i nie zdążył się wykąpać - spokojnie tłumaczyła - dlatego zawsze wam mówię, że trzeba się codziennie myć, żeby potem ładnie pachnieć - zakończyła lekkim uśmiechem.

- Od dzisiaj nie marudzę i będę się myć codziennie - Monica prawie wykrzyczała tę obietnicę.

- Idź sprawdź, czy wszyscy powstawali, a ja zrobię naleśniki z nutellą. Co ty na to?

- Super! - z nieukrywaną radością pobiegła do pokoju.

Dziewczynki już dawno pałaszowały czekoladowe i bardzo słodkie przysmaki. Henrik nadal nie wstawał. Zdawała sobie sprawę, że alkohol i nieprzespana noc pogrążyły go w głębokim śnie, z którego ciężko się wybudzić. Wiedziała, że kiedy tylko odwiezie Monicę i Nicole do przedszkola, po powrocie nie pozwoli mu spać. Dowie się o co w tym wszystkim chodzi.

Po cichutku otwierała drzwi. Mimo, iż planowała go zbudzić mimowolnie robiła wszystko żeby tak się nie stało. Ledwo weszła, od razu zauważyła, że siedział przy stole w salonie. Bezwiednie przeskakiwał po kanałach w telewizorze. Odetchnęła, przynajmniej nie musiała go wybudzać ze snu. Usiadła na przeciwko. W ciszy patrzyli na siebie nawzajem. Miał zapadnięte oczy. Ziemista cera nie ujawniała żadnych emocji. Wyglądał jak żywy trup. Przerażona nie była pewna, czy to na pewno jej czuły i kochający mąż. Drżącą ręką dotknęła jego zimną dłoń. Nawet się nie poruszył. Patrzył. Czuła się dziwnie, nie wiedziała, czy spogląda na nią, czy po prostu przed siebie. Wiedziała, że nie wytrzyma dłużej tej ciężkiej i męczącej ciszy.

Dobrze się czujesz? - zapytała bez sensu. Nie wiedziała co powiedzieć. Zanim weszła do domu planowała, że na niego nawrzeszczy, zwyzywa, zacznie tłuc talerze udowadniając jak się czuła kiedy on to robił. Teraz zdruzgotana zdawała sobie sprawę, że to ponad jej możliwości. Nawet nie wysilił się na odpowiedź. Zaczęła inaczej.

- Dzwoniłam rano do twojej pracy. Powiedzieli mi, że wyjeżdżasz na rok. Dowiem się więcej od ciebie, czy mam zadzwonić jeszcze raz do tej przemiłej kobiety z administracji? - wszystko wypowiedziała na jednym tchu, szybko aby nie zdążyć się zatrzymać.

Drgnął. Odruchowo ścisnął jej rękę. Mocno, o wiele za mocno. Syknęła z bólu, ale nie próbowała jej wyrywać. Lekko odpuścił, wziął głęboki oddech i zapytał gdzie są dziewczynki. Już wiedziała, że nic nie wskóra. Nie miała szans. Zdała sobie sprawę, że jej mąż to kupa stali, bez uczuć i emocji. Tylko dobrze udaje dobrego i czułego, w rzeczywistości nie liczy się z jej zdaniem. Zdecydowanie nie był już jej Ideałem.

Bez słowa wstała od stołu, chciała wyjść, nie patrzeć na jego żelazną twarz, zapomnieć wyraz jego oczu, chciała zapomnieć, że żyje. Nie zdążyła przekroczyć progu, kiedy dobiegł do niej głos. Słowotok słów, ale ona już nie słyszała. Mimowolnie osunęła się po ścianie, lekko broniąc się ręką. Nie dała rady. Głośno upadła. Czuła, że ktoś ją podnosi. Cisza. Znowu ten sam sen. Frunie wzdłuż słonecznych ulic, radośnie falując włosami na wietrze.