E-opowiadania

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

Dzisiejsze popołudnie spędziłam w poczekalni u lekarza. Chodzę do niego opowiadać mu o swoich lękach, emocjach i przemyśleniach na temat sytuacji, która spotkała mnie jakiś czas temu. Doktor jest sympatycznym Panem w średnim wieku, który sprawia, że czuję się u niego jak u wujka, który ze względu na swoje doświadczenia życiowe zawsze znajdzie dobrą radę i rozwiązanie każdej sytuacji :)

Dziś nawet pomyślałam, że przychodzę do niego bardziej z przyzwyczajenia i dlatego, że łączy nas nić sympatii aniżeli dlatego, że nadal mam problem. Pogoda zrobiła się bardzo zimowa więc trochę późno dojechałam na miejsce i okazało się, że z całą pewnością sporo czasu spędzę w poczekalni. Ale właściwie to i tak nie miałam nic pilnego do zrobienia, więc pomyślałam, że godzinka wśród nieznajomych może być nawet ciekawie spędzonym czasem.

No cóż pacjenci byli bardzo różni jak pewnie różne były ich historie i te życiowe i te chorobowe. Powinnam w tym miejscu zaznaczyć, że Pan doktor specjalizuje się w co najmniej dwóch dziedzinach chorób. Postanowiłam tak troszkę poprzyglądać się pacjentom w poczekalni. Pierwszy był Pan w średnim wieku, słusznych kształtów z twarzą tak okrągłą jak księżyc w pełni, a przy tym bardzo zaczerwienioną. Zastanowiła mnie ta twarz. Pomyślałam, że pewnie  jest to wynik ciężkiej pracy na świeżym powietrzu, a teraz pewnie przełożyło się to na różnego rodzaju choroby. A może powód był inny... Przypomniała mi się zaraz moja babcia, która zawsze w takich sytuacjach mawiała: „za kołnierz to on pewnie nie wylewał” no cóż tajemnica lekarska:)  Obok siedział młody chłopak, bardzo nerwowy. Wstawał, siadał i znów wstawał. Chodził po korytarzu w tą i z powrotem. A jak już siedział to gazetę, którą trzymał w rękach, raz rozkładał to znów składał. Trochę to rozpraszało i nie mogłam się do końca skupić na swoich obserwacjach! Kolejna była Pani strasznie chuda, bardzo chuda i smutna. Sprawiała takie wrażenie jak gdyby miała się rozsypać na milion małych kosteczek przy najmniejszym nawet ruchu. Ale na szczęście gdy wchodziła do gabinetu nic takiego się nie stało. Obok mnie siedział  młody mężczyzna, być może sportowiec, bo od głowy do stóp ubrany w znanej marki sportowe ubrania. Tu miałam problem żeby odgadnąć po co on tu przyszedł. Czekał spokojnie i tylko od czasu do czasu spoglądał na zegarek. Ostatnimi pacjentami było starsze małżeństwo. Tak naprawdę to oni mnie zainspirowali do tego, żeby opisać swoje dzisiejsze popołudnie.

Pan był przystojny, w okularach w złotej oprawce, w koszuli i marynarce, z siwymi idealnie zaczesanymi włosami. Pani miała dopasowaną garsonkę, drobne loczki i wyglądała równie elegancko. Pomyślałam, że pewnie kiedy jeszcze pracowali zawodowo to każde z nich piastowało jakieś stanowisko, na którym tak nienaganny wygląd był niezbędny. Może on dyrektor, a ona nauczycielka? A może tylko on pracował, a ona dbała o dom i dzieci i o to żeby mąż miał zawsze wyprasowaną idealnie koszulę? Sprawiali wrażenie takich szczęśliwych, emanował od nich taki spokój i miłość. Nie mogłam od nich oderwać wzroku. I nagle Pan zaczął do mnie mówić o swojej ciężkiej chorobie i o tym jak to nie warto przejmować się rzeczami na które czasami nie mamy żadnego wpływu (tu pewnie zauważył moją niewesołą minę, mimo wszystko), że w życiu liczy się miłość, rodzina i bycie uczciwym i żeby się cieszyć z każdego dnia i aby zdrowie było, a reszta . . .  i tu machnął ręką. A potem tylko dopowiedział, że on ma 84 lata a jego żona 82, przeżyli razem 62 lata w szczęściu i chorobie i uchwycił drobną dłoń swojej żony.

I wtedy pomyślałam sobie: Boże  jak ja im zazdroszczę, tyle lat razem, tyle wspomnień i tyle wspólnie spędzonych chwil. 62 lata to czas dla mnie niewyobrażalny, ale życzyłabym sobie i tym, którzy będą to czytać, żeby doczekać z ukochaną osobą tak wspaniałych chwil w swoim życiu i żeby kiedyś ktoś na nas spojrzał i zachwycił się tak jak ja zachwyciłam się dziś tym dwojgiem starszych ludzi i ich uczuciem. Kiedy wracałam do domu pomyślałam, iż pomimo całej sympatii dla Pana doktora dziś tak naprawdę bardziej aniżeli rozmowa z nim, pomogła mi pogawędka ze starszym Państwem i poczułam w sobie taką siłę i chęć do życia, po prostu poczułam się wspaniale:)

Marianna.