Potrzebuję oczyszczenia. Potrzebuję napisać to wszystko, opowiedzieć sobie raz jeszcze. Może to pomoże odzyskać mi spokój którego szukam już od kilku lat.
Miałam wtedy 26 lat. Skończone studia, dobra praca, samochód, dom. Byłam sama. Poznaliśmy się w pracy. Nie pamiętam dokładnie naszego pierwszego spotkania. Okazało się że mamy razem pracować przy pewnym projekcie. Długie spotkania często po godzinach, rozmowy telefoniczne wykraczające poza zakres naszych obowiązków, wreszcie spacery, wspólne wyjścia. Tak jakoś to się potoczyło. Pokazywaliśmy sobie nasze światy. On sportowiec, koszykarz, tłumaczył mi zasady gry i zabierał na mecze, ja branża eventowa wprowadzałam go w tajniki organizacji imprez.
Cześć! Jestem Jane. Opowiem Wam historię o toksycznym związku, w którym byłam. Poznałam Dana, gdy byłam w 1 klasie liceum. Kolegowaliśmy się jakiś czas. Był sarkastyczny i zamknięty w sobie, ale właśnie tym w jakiś sposób mnie urzekł i po paru rozmowach przez messangera i spotkaniach po szkole zostaliśmy parą. Wiecie, jak to jest na początku miłości; zapomina sie o rzeczywistości, a partner staje się całym naszym światem. Przynajmniej ja tak miałam. Przez to dochodziło do wielu sprzeczek, jednak myśłałam, że to normalne w związkach. Mimo to, było cudownie. Czułam, że w końcu znalazłam miłość życia. Tak się zaślepiłam, że straciłam najlepszą przyjaciółkę i odsunęłam się nawet od klasy. Dan dawał mi do zrozumienia, że inni nie są mi potrzebni, a ja mu w to coraz bardziej wierzyłam. Stwarzal we mnie poczucie, że bez niego nie dam rady sama. Nawet zaczęłam kłócić się z rodzicami, gdy zabraniali mi się z nim spotykać, a przy tym często uciekałam z domu.
Uwielbiam górskie wycieczki. W ciągu roku udało mi się odłożyć nieco pieniędzy i wykupiłem pokój w domku wczasowym w Tatrach. Stwierdziłem, że w grudniu jest tam pięknie i zdobywanie górskich szczytów zimą sprawi mi większą przyjemność. Spakowałem plecak i udałem się w podróż pociągiem na drugi koniec Polski. Obyło się bez większego spóźnienia. O planowanym czasie udało mi się zakwaterować w moim pokoju. W recepcji klucze wręczyła mi właścicielka ośrodka. Była to kobieta po czterdziestce, ale świetnie wyglądająca jak na swój wiek. Pokój wyglądał nawet lepiej niż w ogłoszeniu, choć nie miało to większego znaczenia, bo w nim miałem spędzić niewiele czasu. Tak też było, pierwszego dnia i mimo panującej za oknem śnieżycy wybrałem się w góry. Byłem w swoim żywiole, tego mi było potrzeba. Samotności i walki ze swoimi słabościami. Wróciłem do ośrodka dopiero jak nastała noc. Obsypany śniegiem otrzepałem się w drzwiach. W ten sposób narobiłem sporo bałaganu w korytarzu recepcji. Zrobiło mi się strasznie głupio i poprosiłem panią z recepcji o miotłę i coś, czym mogłem wytrzeć podłogę.
Nie ma nic gorszego niż znajomość, która cudownie się zaczyna, a w mgnieniu oka się kończy. Zgadza się, przesadziłem z tymi prezentami. Niepotrzebne było nakłonienie kumpla, aby udawał pracownika poczty kwiatowej. To właśnie on dostarczył ten nieskromny bukiet żółtoczerwonych tulipanów wprost do jej miejsca pracy. Ponoć się ucieszyła, była zaskoczona, ale późniejsza reakcja była inna. Przyznała, że nie mogę tak więcej robić i traktuje naszą relację na stopie koleżeńskiej. Najgorszy werdykt jaki może usłyszeć mężczyzna od kobiety.
Chciałabym zapomnieć, zagrzebać wspomnienia tak głęboko, aby nigdy nie móc już po nie sięgnąć….
I nie o wstyd chodzi, chociaż powinno…. Tylko o żal-okrutny żal, że to koniec-, że już, że nie ma nic więcej. Właśnie dociera do mnie, jak bardzo przeżarł mnie egoizm- jak bardzo straciło na znaczeniu dotychczasowe życie, ludzie i normalny świat. Jestem tylko ja i moje pragnienie. Ten, kto przeżył miłość w amoku, pożądanie te prawdziwe, zaślepienie pragnieniem bycia z kimś, ten wie i rozumie, o czym piszę. Nigdy nie spodziewałam się, że stracę kontrolę nad własnym ja, nad ideami, które towarzyszyły mi dotąd. Został tylko pierwotny instynkt i żądza. Rozum odszedł.