Potrzebowałam wyjść. Przewietrzyć głowę, zapomnieć o tym co przed chwilą przeczytałam. Byłam wściekła. Nie wiedziałam co mam napisać, ani jak się zachować. Ubrałam się więc, zabrałam telefon i wyszłam z domu. Mieszkałam w małej miejscowości, dookoła było dużo lasów oraz łąk i pól. Postanowiłam więc pójść na spacer do lasu. Tam zawsze odnajdowałam spokój i wewnętrzny balans.
Nie zaplanowałem tegorocznych wakacji, dlatego byłem zdany na pomysły moich rodziców. Moje przypuszczenia, a zarazem obawy sprawdziły się. Ojciec poinformował mnie, że wybieramy się na dwa tygodnie do jego siostry, ciotki Justyny. Prowadzi ona gospodarstwo agroturystyczne, a nieopodal niego znajduje się jezioro. Podczas swojego dzieciństwa to właśnie w tej okolicy spędzałem letnie wakacje. Musiałem przygotować się psychicznie na czas bezgranicznej nudy. To miejsce ciekawe dla dzieciaków, dla mojej siostry Mariki, która zawsze działa mi na nerwy. Nie miałem możliwości, żeby się wykręcić, więc wspólnie z rodziną wsiadłem do naszego kombi i wyruszyliśmy w drogę.
Niebieskie, podpuchnięte oczy, długo wpatrywały się w swoje odbicie w lustrze. Rozmazany tusz, świadczył o przepłakanej nocy, ale nie chciała o tym myśleć. Niedbale wstała z krzesełka, znów chwiejąc się na nogach. Gdzie jest moja działka? gorączkowo przeszukiwała pokój, mając nadzieję, że jeszcze coś zostało w górnej półce starych, zaniedbanych mebli. Kątem oka dostrzegła mężczyznę. Chłopak leżał rozebrany na pogniecionej pościeli i zaciekawieniem patrzył na dziewczynę.
Było majowe popołudnie. Cały dzień z udawaną obojętnością a jednocześnie z niekryjącym się podekscytowaniem wpatrywała się w ekran telefonu. Niby od niechcenia sprawdzała czy nie ma od niego nowej wiadomości a jednak w duchu miała nadzieję, że zaraz coś nowego do niej napisze. „Aneta, przestań z tym nonsensem!”- skarciła się w duchu. Nie oczekiwała wiele od tego spotkania-w tym roku będzie kończyć 24 lata, a jednak jeszcze nigdy nie spotkała nikogo kto by jej n a p r a w d ę odpowiadał, kogo by polubiła w całości, a nie tylko w łóżku.
Ten dzień nie należał do najłatwiejszych. Wyjazd służbowy, który niestety musiał się odbyć za pośrednictwem pociągu. Wszystkie służbowe auta były wcześniej zarezerwowane. Już pod kasami było tłoczno, ale udało się. Zakupiłem bilet z numerowanymi miejscem. Kiedy odnalazłem wagon, a później przysługujący mi przedział zająłem swój fotel. Obok mnie siedział staruszek zajęty rozwiązywaniem krzyżówek oraz dwie nastolatki ze słuchawkami w uszach, zapatrzone w ekrany swoich telefonów.