w intrygę przez Józia, wybucha płaczem dziecka szukającego schronienia u rodziców. Owa sztuczność przytrafia się nie tylko w powieści Gombrowicza, jest przejawem kultury, zniewalającej osobowość, indywidualność, wpajającej formy obce, nienaturalne i przypadkowe. Czytelnik zmuszony jest zastanowić się nad własnym kręgiem, w którym się obraca. Czy nie jest tylko zręcznie manipulowaną marionetką?
Moim zdaniem „Granica” nie jest powieścią, która może pobudzić do refleksji młodego czytelnika, ponieważ zawiera wszelkie elementy czyniące z niej lekturę, która wymusza tylko przeglądanie kolejnych stron. Nie można tej powieści odmówić ambicji, lecz efekt wydaje się być mierny. „Granica” nie wyróżnia się niczym szczególnym, jest „Przedwiośniem” napisanym kilka lat później. Porównując „Granicę” i „Ferdydurke” dochodzę do przekonania, iż powieść Nałkowskiej to stara brudna witryna sklepowa, do której nikt nie zagląda, a „Ferdydurke” jest obleganą, interesującą i intrygującą wystawą.