- Mamy o czym? Przecież już wszystko postanowione. Mam ci przyszykować ekwipunek? nie ma problemu, zaraz to zrobię. Tylko zawiozę dziewczynki do przedszkola - była wyniosła, wiedziała, że jej nie poznaje, nigdy tak się nie zachowywała.
- Zostaw dziewczynki, chcę się nimi nacieszyć. Zróbmy im dwa tygodnie wolnego, na pewno się ucieszą. Chodźmy na spacer, do lasu. Jak kiedyś, pamiętasz?
- Henrik, proszę nie pozwól im. Zrób coś, zostań z nami. Nie chcę żyć bez ciebie, ratuj naszą rodzinę, ratuj mnie...
Wstał i energicznym ruchem przyciągnął ją do siebie. Wtuliła się w niego tak mocno jak nigdy. Dawno tego nie robiła. Kochała jego potężne ciało, było twarde, silne, dawało poczucie bezpieczeństwa. Teraz miało go zabraknąć. Nie mogła się z tym pogodzić. Jej płacz zagłuszał krzyk dzieci. Henrik próbował go tłamsić ramieniem, niestety nie był w stanie z nim wygrać. Trzęsła się z bezsilności, ze strachu. Wiedziała, że Henrik nie zmieni zdania. Zostało im mało czasu, musieli go wykorzystać maksymalnie. Postanowiła, że będą robić wszystko razem. Będą się kochać długo i często, będą chodzić na randki, będą czytać dziewczynkom bajki, będą spacerować, tańczyć, oglądać filmy, będą robić to czego dusza zapragnie. Byleby razem.
- Kocham Cię teraz i zawsze będę kochać. Nie chcę nikogo innego. Jeżeli ciebie nie będzie, nikogo nie będzie. Jesteś i będziesz jedyny do końca moich dni - zadeklarowała głośno, tak żeby słyszał i żeby więcej nie wmawiał jej miłości do kogoś kogo nie chce.
- Chodźmy na ten spacer - odnalazł jej rękę i zatrzymał w silnym uścisku. - Dziewczynki, ubierajcie się! Idziemy do lasu! - krzyczał.
Ona nadal tkwiła w jego ramionach. Dam radę, dam radę... - powtarzała w myślach.
Koniec częsci I
Żaneta