-Prośbę, ty do Mnie?.-Pytam lekko zaskoczona.
-Nie całuj się z Nim.-Odpowiada a Mnie jego odpowiedź jeszcze bardziej zaskakuje.
-Co proszę?,Luca jesteś śmieszny. Ludzie na randkach się całują.-Spoglądam znów w Jego stronę, popełniam błąd, kolejny. Podchodzi do Mnie.
-On Cię nie pocałuje dzisiaj Kat.
-Tak a to niby dlaczego?.
-Ponieważ Ja zrobię to pierwszy.-Mówi i zaczyna Mnie całować.
Rozdział 2.
-Luca zwariowałeś, co ty sobie myślisz.-Powiedziałam, odpychając Go. Oczywiście nie czuł się winny a jakże przecież tylko mnie pocałował. Z uśmiechem cofnął się o krok. Skłamałabym, gdybym powiedziała, że pocałunek mi się nie podobał, ale nie, nie dam mu tej satysfakcji. Robię postawę obronną, krzyżuję ramiona i patrzę bez wstydu.
-Wiesz o czym teraz myślę Katy?. Myślę o tym, że jesteś apetyczna, jeszcze czuję smak ciastek miętowych.
-Przestań, nie chcę tego słuchać, nie spodziewałam się, że będziesz chciał Mnie pocałować, przecież nie znosisz Mnie Luc.-On może Mnie nazywać Katy a ja Jego imienia zdrobnić nie mogę?. Niech lepiej uważa i przestanie przeczesywać te swoje cholerne włosy, denerwuje Mnie to.
-Podoba Mi się, że w naszym związku już mamy zdrobnione imiona Katy, a co do tego znoszenia się, hmm widzę, że zmieniasz się tylko jeszcze nie wiem czy na dobre.-Chyba się przesłyszałam. On mi mówi, że Ja się zmieniłam, jestem ciekawa pod jakim względem. Moment jaki związek?.
-Posłuchaj Mnie ty.. wpatrzony w siebie arogancie bez zasad, My nie jesteśmy w żadnym związku. Jeżeli oczywiście chcesz to bądź sobie nawet z czterema pustymi pannami na raz, ale Mnie w to nie mieszaj, bo sobie po prostu nie życzę. Nie życzę sobie także, żebyś całował mnie z zaskoczenia.
-Nie podobało Ci się, bo miałem inne odczucie. Kłamiesz, widzę to w twoich oczach wpadłaś mała.
-Zaraz to Ty wypadniesz z tego domu, żałuję, że wpuściłam Cię do środka.-Ze złością w oczach wpatruję się w Niego. Najbardziej jestem zła na siebie, za to, że nie potrafię przestać gapić się na jego płaski brzuch ukryty pod koszulką.
-A ja uważam, że cudownie całujesz, chętnie bym to powtórzył, ale zasad potrafię przestrzegać. Jeżeli poprosisz Mnie to może Cię pocałuje.-No nie, niech ktoś Go zabierze stąd. Na pewno będę błagać o Jego pocałunki, już usycham z tęsknoty. Postanawiam załatwić Go jego własną bronią.
-Wiesz co Luca, mam nadzieję, że dziś, gdy spotkam się z Matthew będę miała okazję poprosić Go o mały pokaz umiejętności.-W takich właśnie momentach kocham swój cięty język, widzę, że znowu zacisnął pięści.
-Oj, powiedziałam coś nie tak Luca, chyba nie będziesz się złościł jeżeli i Matthew dostanie szansę pocałowania Mnie, może w jednym będziecie zgodni?.-Z jawną satysfakcją spojrzałam na twarz Luci, która wyrażała gniew, dobrze Ci tak.-Pomyślałam. Luca wziął głęboki wdech, pewnie to nowa metoda relaksacyjna. Grzecznie i ze spokojem czekałam na to co powie.
-Jesteś jedną z najbardziej frustrujących, denerwujących osób jakie znam. Jeżeli uważasz, że zwyciężyłaś to jesteś w błędzie, jesteś moja Kate, tylko moja. Możesz sobie wmawiać, że mnie nie cierpisz, ale czy potrafisz spojrzeć Mi prosto w oczy i powiedzieć, że jestem Ci obojętny?.-Podszedł znowu blisko Mnie i spojrzał w oczy, ma rację nie potrafię Go odtrącić, powiedzieć, żeby zniknął z mojego życia.
-Tak też myślałem, jesteśmy sobie przeznaczeni. Postępujemy na przekór losowi. Sam znajdę drogę do wyjścia, pamiętaj o mojej prośbie Katherine.-Po raz pierwszy użył mojego pełnego imienia i spodobało mi się to.
-Zaczekaj!.-Krzyczę, kiedy jest już u drzwi. Podchodzę do niego, choć sama nie wiem co wyprawiam.
-Pocałuj Mnie Luca.-Mówię cicho. Jednak On nie robi tego.