E-opowiadania

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
 

-Po co przyszedłeś?- zapytała, nie patrząc na niego.

-Nie odbierasz telefonu, wczoraj wyszłaś bez słowa.

-A co chciałeś usłyszeć? Przecież i tak już mnie oceniłeś.

-Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałbym Ci wierzyć. Jak bardzo chciałbym, żeby to było moje dziecko. Ale wyniki mówią same za siebie – jego głos był nieco spokojniejszy, niż poprzedniego dnia.

- A Ty myślisz, że co, że mi jest łatwo. Zaszłam w ciążę z facetem, który nie może mieć dzieci. Jakby tego było mało, wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że to niemożliwe. Na dodatek nikt mi nie wierzy – znowu ogarnął ją płacz.

-Sama wiesz, że to co mówisz jest nielogiczne. Więc może od razu się przyznaj, kto jest ojcem – wybuchł. Te słowa ogromnie zabolały. Bezwarunkowym ruchem uderzyła go w twarz, a po jej policzkach popłynęły strumienie łez.

-Wynoś się!- wykrzyczała, po chwili żałośnie szlochając. – Będziesz tego żałował.

Wyszedł. Kiedy zamknęły się za nim drzwi, Olga osunęła się o ścianę i kompletnie pogrążyła w morzu łez. Po powrocie do domu, Marek schował się w swoim gabinecie. Raz po raz dolewał sobie whisky. Jego oczy szkliły się od łez. Serce było rozszarpane z bólu na strzępy, a w jego głowie jedna myśl goniła następną. Nie mógł sobie z tym poradzić. Tak bardzo ją pokochał, a ona tak bardzo go skrzywdziła. Nie mógł znieść myśli, że jakiś inny facet mógł ją dotykać. Był rozbity. Żal i ból jaki czuła w tamtym momencie, sprawiał, że chciał, żeby Olga zniknęła z jego życia. Żeby przestała istnieć. Chciał zapomnieć, że kiedykolwiek ją poznał. Jednak im dłużej o niej myślał, jego uczucia były bardziej rozchwiane. Jednocześnie tak samo ją kochał i nienawidził. Dni mijały, oboje milczeli. Olga uznała, że lepiej będzie, jak nie będą się widywać. Choć ogromnie cierpiała z tego powodu, nic nie mogła zrobić. Musiała zacząć na nowo przyzwyczajać się do nowego życia. Życia bez Marka. Pierwsze tygodnie były najtrudniejszym okresem w jej życiu. Nigdy wcześniej nie czuła się tak podle, jak teraz. Zawiodła ją najbliższa osoba. Osoba, na którą najbardziej liczyła. Nawet to, że źle znosiła ciążę nie osłabiało jej tak, jak tęsknota za nim. Najgorsze było to, że milczał. Nie kontaktował się, nie odzywał, nie odwiedzał. Jedyną rzeczą, jaka sprawiała, że wciąż czuła, był jego zapach. Mimo, że już tyle czasu się nie widzieli, ona wciąż go czuła. Potrafiła go sobie wyobrazić, delektować się nim godzinami. W końcu przyjęła do wiadomości i na swój sposób pogodziła się z tym, że to koniec. Że jej i Marka już nie ma. Mimo to gdzieś głęboko w środku, była ta mała iskierka, że może…, że może jeszcze… kiedyś. Otuchy dodawało jej to dziecko, które niedługo się urodzi. Dzięki niemu miała siłę walczyć, by po prostu żyć. Siedem miesięcy w samotności, złośliwe uwagi rodziny jej męża, kiedy przypadkiem się spotkali i ten ciężar niesprawiedliwych win, był trudny do zniesienia, ale niczym w porównaniu do tego, gdy dostała pozew rozwodowy. Choć wydawało się, że limit wylanych łez został już wyczerpany, to w tamtym momencie jej oczy znów zrobiły się mokre. Serce ścisnęło się z żalu, a ból palił żywym ogniem. Termin rozprawy był bardzo krótki. Po kilku dniach zjawiła się w sądzie. Na korytarzu zauważyła Marka. Stał w towarzystwie swojego adwokata. Nie podszedł. Nie zapytał, jak się czuje. Zachowywał się w stosunku do niej, jak obca osoba. Za chwilę tak właśnie się stanie. Będą dla siebie zupełnie obcy. Nie mężem i żoną, nie przyjaciółmi, nawet nie znajomymi, tylko obcymi sobie ludźmi. Olga była sama. Była szczera wobec siebie i wobec niego, dlatego uznała, że adwokat jej niepotrzebny. Nie miała sobie nic do zarzucenia. Adwokat niczego nie zmieni. Nie cofnie tego, co nieuniknione. Wywołane nazwisko przesądziło o wszystkim. Po godzinie stało się to, czego nie chciała. To był drugi najgorszy moment w jej życiu. Drugi po tym, kiedy wyparł się ich dziecka. Widocznie tak musiało być. Tak los był jej pisany. Po dwóch miesiącach urodziła zdrową dziewczynkę. Była bardzo podobna do ojca. Miała nawet jego zapach. Dzięki niej wiedziała, że nigdy nie zapomni o Marku. Co prawda nie odezwał się do niej nigdy więcej, nie chciał zobaczyć córki, to Olga mu wybaczyła. Bo czym byłaby prawdziwa miłość, gdybyśmy nie umieli wybaczać. A poza tym podarował jej najpiękniejszy prezent. Córkę Ingę.

 

marzenie88

 

startPoprzedni artykuł12Następny artykułkoniec