- Oczywiście jest, w takim razie bardzo proszę za mną, zapraszam do kasy.
Szedłem za nią krok w krok. Gdyby powiedziała, że mam iść za nią na koniec świata, to pewnie zrobiłbym to. Dyskretnie spojrzałem na jej sylwetkę. W tym obcisłym kombinezonie wyglądała naprawdę seksownie, do tego poruszała się jak profesjonalna modelka na wybiegu.
- Poproszę 599 złotych – powiedziała po sczytaniu kodu marynarki.
- Zapłacę kartą – odpowiedziałem, wlepiając w nią coraz bardziej wzrok.
- Po pojawieniu się kwoty na terminalu, proszę wprowadzić PIN – wyrecytowała standardową formułkę, choć odebrałem wrażenie, że robi to w całkowicie inny sposób niż inne dotychczas obsługujące mnie sprzedawczynie.
Transakcja została zaakceptowana i otrzymałem torbę z zapakowaną marynarką. Może byłem bardzo zafascynowany spotkaną przeze mnie osobą, ale wyszedłem. Tak po prostu, sparaliżowała mnie cała sytuacja, która zdarzyła mi się może po raz pierwszy.
Po wyjściu z galerii handlowej skierowałem się do mojego auta. Odpaliłem je i ruszyłem w drogę do mojego mieszkania. Biłem się z myślami, dlaczego nie zrobiłem nic więcej. Nie zapytałem o numer telefonu, tak jak to robią w amerykańskich filmach. Może wydało mi się to zbyt banalne? Sam nie wiem. W drzwiach przywitał mnie podskakujący i szczekający Portos, którego musiałem uspokoić równie serdecznym przywitaniem z mojej strony. Zostawiłem zakupy w korytarzu i wyszedłem, ponieważ to ja dzisiaj odpowiadałem za zamknięcie kawiarni.
Wszedłem do lokalu, nie było zbyt wielu klientów. Normalny obrazek, który towarzyszy każdemu właścicielowi na godzinę przed zamknięciem. Zacząłem zajmować się fakturami, zajmując wygodną pozycję przy jednym ze stolików. Zajęcie pochłonęło mnie do takiego stopnia, że po jakimś czasie zdziwiłem się, gdy usłyszałem nad sobą głos:
- Przepraszam pana, czy jest jeszcze możliwość napicia się kawy? Tam za ladą nikogo nie ma, zdaję sobie sprawę, że do zamknięcia pozostało 5 minut, ale może jeszcze się załapię?
Wydawało mi się, że gdzieś już słyszałem ten głos. Podniosłem głowę i myślałem, że nie uwierzę w to co widzę. To była ona, dziewczyna, która sprzedała mi dzisiaj marynarkę. W eleganckim płaszczu, była jeszcze bardziej atrakcyjna. Nieprzypadkowo pracuje w sklepie z damskimi ubraniami.
- Oczywiście, pod warunkiem, że poda mi pani swoje imię, ponieważ taki mamy zwyczaj podpisywania kubków – powiedziałem pewnym głosem, najwyraźniej mój organizm stwierdził, że kolejnej szansy na spotkanie z nią może nie być.
- Moje imię to Natalia. Poproszę Latte – odpowiedziała z uśmiechem.
- Już podaję, choć do zamknięcia naprawdę pozostała tylko chwila, więc będę miał do pani jedno pytanie
- Tak?
- Czy będę mógł pani potowarzyszyć? – zapytałem z lekkim przekąsem.
- Jeśli to warunek, który jest konieczny do realizacji mojego zamówienia, to jak najbardziej przystaję na tę propozycję – odpowiedziała prowokacyjnie z błyskiem w oku.
- Nazywam się Adam, i miałem taką cichą nadzieję, że się jeszcze dzisiaj zobaczymy.
Miałem wrażenie, że robię najważniejsze Latte w moim życiu.
"Miłość w odcieniach Latte - część II"
MP