E-opowiadania

Ocena użytkowników: 5 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywna
 

 Wszystko jest możliwe

Autor: magicznamalina

Rozdział 1

 

Samochód właśnie zaparkował. Wysiadam z niego pośpiesznie i czekam aż tato wyciągnie walizkę z bagażnika. Zaparkowaliśmy na stacji żeby nie płacić za parking na lotnisku. Zostało nam do przejścia kilka metrów. Miedzy nami panuje cisza, a w mojej głowie chaos. Czy aby na pewno robię dobrze? Jeszcze mogę się wycofać i uciec spowrotem do swojego domu i nie zmieniać nic w swoim życiu. Żyć dalej z myślą, że kiedyś będzie lepiej i czekać na lepsze jutro. Jednak coś a raczej ktoś pociągnął mnie w tą przygodę, a ja z nadzieją w to zabrnęłam. Z amoku wyrywa mnie tato.

- Którego dokładnie wracasz i o której godzinie?

- 3 grudnia. Lądować będę jakoś około 1 w nocy.

- Dobra. Jeszcze się zgadamy. Tylko daj znać zaraz jak wylądujesz żebym się nie martwił.

Przytakuje głową. Nawet jeszcze nie wiem czy dam radę wejść do tej wielkiej przeklętej maszyny, a męczy mnie pytaniami o powrót.

Wchodzimy na lotnisko. Jest jeszcze większe niż sobie wyobrażałam. Tłum ludzi który podąża we własnym kierunku to w jedną i drugą stronę. Ustałam na środku i poczułam się malutka, a strach przed tym co robię zaczął mnie przerażać. Weź się w garść, weź się w garść. Powtarzam sobie w myślach. Ruszyliśmy w stronę wielkiej tablicy, na której były wypisane kierunki lotów i numerki. Znalazłam swój lot i poszłam w wyznaczone miejsce. Ludzie oddawali tutaj swoje wielkie bagaże i pokazywali dokumenty. Z racji, że miałam tylko mały bagaż miałam go wziąć ze sobą. Uf, jakaś część drogi za mną. Następnie czekała mnie odprawa na którą tato już nie mógł ze mną wejść. Znowu strach zaczął rosnąć. Stwierdziłam, że jeszcze mam czas i poszliśmy zapalić. Nabrałam dymu w płuca trochę się uspokajając. Czas iść, ale moje nogi odmawiają posłuszeństwa. Widząc moje wahania tato się skrzywił. Zapewniam go szybko że wszystko w porządku i to tylko strach przed lotem. Pożegnaliśmy się szybko jak zwykle zresztą. Odwróciłam głowę ze łza w oku machając ręką na pożegnanie i ruszyłam ku swojemu przeznaczeniu...