E-opowiadania

Ocena użytkowników: 4 / 5

Gwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka aktywnaGwiazdka nieaktywna
 

HAJMAT

Daniel Bochynek

Prolog

Ciemno, wszędzie ciemno. Boże jak tu zimno – pomyślał – i po co mi to wszystko było. Mogłem sobie leżeć teraz spokojnie w „domu”. O tyle ile można było to nazwać domem.

Skały na których leżał były pokryte wilgocią co jakiś czas starał się zlizywać chodź parę kropel aby nie umrzeć z pragnienia. Z sekundy na sekundę coraz bardziej doskwierał mu głód i zimno. Ile tu leżał sam nie wie. Czy ktoś go szuka ? Na to pytanie nie był sobie w stanie odpowiedzieć.

Muszą go szukać przecież… przecież to od niego zależy dalszy los jego wyprawy. – pomyślał – A jeśli nie ? Jeśli już przestali go szukać. Uznali że nie watro, że zapewne zjadły go szczury lub inne paskudztwo albo porwali go dzicy. Tych to na pewno nie chciał bym spotkać. – wzdrygnął się na samą myśl o nich czy z zimna ? Sam nie wiedział.

Nagle w oddali słychać ciche drapanie. Tak jak by jakiś mały szkodnik został tak samo jak on uwięziony i starał się wydostać. Coraz głośniejsze skrobanie i nagle cisza. Cisza taka że słyszał jak krew płynie w jego żyłach.

- Ej ktoś tam jest … Hej pomocy !!! – wołał ostatkiem sił . Nagle z mroku wyłonił się mały cień.

 

Nie był w stanie dostrzec co to jest. Istota podbiegła bliżej. Słyszał dokładnie tupot małych stópek o mokre podłoże.

Szczur no super – pomyślał – moim towarzyszem w ostatnich godzinach życia jest szczur.

I w rzeczywistości to był szczur. Mały szary, brudny, śmierdzący szczur. Tak jak przed „Końcem” tak i teraz szczury były wszechobecne. Te małe szkodniki przeniosły się do podziemi gdzie założyły swoje potężne kolonie. Rodziły się ich tam setki ,a może i tysiące. Tam jadły i umierały. Każdy głupiec który zapuścił się w ich królestwa nigdy nie wrócił. Jako jeszcze chłopak wiele razy słyszał od kupców którzy przychodzili do jego „domu” o ludziach którzy byli na tyle głupi lub szaleni że wybrali się na samobójczą wyprawę do gniazda szczurów. Żaden ze śmiałków nie powrócił żywy. Sam nie wie czy to prawda czy tylko próbowali go przestraszyć.

Mały szczurek podbiegł bliżej chłopaka. Najwidoczniej był ciekaw co to takiego. Słyszał jak zaczyna węszyć. Podbiegł tak blisko twarzy chłopaka że chłopak czuł jego smród. Starał odwrócić twarz ,ale niestety jego próby zdały się na nic.

Cholerna dziura no. Akurat to ja musiałem w nią wpaść. Oczywiście że ja przecież kto inny. – użalał się nad sobą.

Szczur przysiadł obok chłopca i nasłuchiwał. Nagle podbiegł tak blisko twarzy chłopaka iż dzieliły ich tylko kilka centymetrów.

-Na co się patrzysz co ? Przygniecionego człowieka żeś nie widział ? Leć no po jaka ekipa co by mnie wyciągi !!! – powiedział do szczura – No na co czekasz leć mały.

Szkodnik zamrugał ciekawskimi oczkami i pozostał w miejscu. „Boże co ja robie gadam ze szczurem” – zdał nagle sobie sprawę. – „Ciekawe czy mnie zrozumiał ? Głupie pytanie”

Chodź widział kilka razy tresowanego szczura. Słuchał on swojego pana jak pies. Wykonywał nawet sztuczki. „Boże kiedy to był ? Dwa tygodnie temu ? Nie. Miesiąc ? Ile tu już leże ?” – nie umiał sobie odpowiedzieć – „A Anka mówiła nie idź czeka cię tylko niebezpieczeństwo”

-Hej mały jesteś tu jeszcze ? Nazwę cię Ania. – poinformował szczura – Ona też za dużo nie mówiła.

startPoprzedni artykuł123Następny artykułkoniec