Biegnę na pociąg. Po tym co mi powiedziała nie mogłem zostać w mieszkaniu dłużej. Skończył się spokój, stabilizacja. Pora na ogólne człap i człap, wzdychanie, pot i pośpiech. Wpadam do za chwilę odjeżdżającego pociągu w ostatnim momencie, bo jak nie, to zostałbym w miejscu, gdzie wedle niepisanej umowy nie miało mnie być.
- Dzień dobry… poproszę studencki do Koszalina.
- Dobrze, dobrze, ale to wie Pan, że będzie opłata za wypisanie biletu w pociągu?
- Tak, ja rozumiem, ale kolejki były na dworcu, tutaj na ostatnią chwilę no wie Pani…
- No wie Pan, ale kamery, ja nie mogę nic za bardzo zrobić, to będzie 8 złoty dopłaty
- No, ale proszę Pani, ona mnie zostawiła, miałem jechać tym pociągiem żeby mnie nie było podczas przeprowadzki, bo głupio. To miłość mojego życia proszę zrozumieć. Jakaś litość? Bo tego ostatnio to dużo w moim życiowym życiu
- No wie Pan, ale kamery, ja za bardzo nie mogę
I jak już jest źle, to nawet dopłata do biletu ci dokuczy.
Wyprowadziła się w ciągu trzech dni. Zabrała swoje rzeczy i od tamtej pory jej nie widziałem. Nie wiem gdzie mieszka i czy z nim. On był moim przyjacielem, a ja wcześniej nie potrafiłem dostrzec, że ich coś zaczyna łączyć. Kiedy byliśmy w kinie, to pewna sytuacja dała mi do myślenia. Ja zostałem z jego dziewczyną na sali, a oni wyszli podczas seansu niby na papierosa. Twierdzili, że nie są w stanie wytrzymać bez tytoniu przy takim słabym filmie. Zlekceważyłem sytuację, sam wyszedłem po 15 minutach, ale ich nie było w umówionym miejscu. Później pojawili się jakby znikąd. Ona milczała, po powrocie do domu bardzo szybko zasnęła, nic nie tłumacząc.
Praktycznie następnego dnia wszystko runęło niczym domek z kart. Nie mogłem znieść tego milczenia z jej strony. Krzykiem wymusiłem na niej, aby zaczęła mówić. Ze łzami w oczach opowiedziała mi, że ona i Radek od dawna spotykają się, kiedy ja jestem w pracy. Potrafiła z tym żyć, ale nie w sytuacji, kiedy ja się już domyśliłem, podejrzewałem. Poprosiła mnie żebym na trzy dni wyjechał, wrócił do domu rodzinnego, tak aby ona mogła spokojnie się spakować. Pragnąłem tylko żeby on jej w tym nie pomagał. Nie mógłbym tego znieść, że on przekracza próg naszego, wspólnego mieszkania. Choć zapewne robił to wiele razy, kiedy ja o tym nie wiedziałem.
Te trzy dni, które spędziłem w towarzystwie rodziców były najgorzej spożytkowanymi 72 godzinami w moim życiu. Nie miałem apetytu, nie miałem chęci żeby podnieść się z łóżka. Ona tylko raz zadzwoniła z informacją, że zostawia mi kilka książek, które kiedyś kupiliśmy wspólnie na kiermaszu. Miałem nadzieję, że zmieniła zdanie. Jednak to był tylko informacyjny komunikat, który musiałem przyjąć. Nie miałem wyjścia.
Najgorzej jest wtedy, gdy masz swój ustalony porządek, a następnie ktoś ci go rujnuje. Był zaplanowany wyjazd na Mazury wspólnie z jej rodzicami. W przyszłym roku mieliśmy wspólnie zamieszkać w Anglii, aby nieco więcej odłożyć na ślub i odciążyć finansowo naszych rodziców. Porządek legł w gruzach, wyszło jak zawsze.
To już paranoja. To już szaleństwo. To niewiedza, to brak oparcia się na logicznych rozważaniach. To świat, który nie raz, nie dwa was zaskoczy. Najgorsze jest to, że oni najprawdopodobniej są razem. Ja już nie jestem z nią. Choć ciągle mi na niej zależy, wciąż ją kocham. Nie da się cofnąć tego co się wydarzyło i nie da się tego zmienić.
Potrafiłbym jej wybaczyć, ale ona nie potrafiłaby zrezygnować z niego. Na pożegnanie powiedziała mi:
- Każdy z nas jest teraz mądrzejszy o jakieś doświadczenia. Zawsze myślałam, że rozumiemy się na jakiejś płaszczyźnie - może się myliłam, jeśli tak - sprostuj to. Nie będę teraz udawać, że nic się nie stało, wiem, że namieszałam, ale nie jestem w stanie tego odwrócić. Jest jak jest, mam to na własne życzenie i to ja muszę z tym się codziennie zmierzać. Jestem bogatsza o to doświadczenie, staram się widzieć to, co jest pozytywne. Adam, ja naprawdę cię cenię i nie chcę, żebyś tak mnie traktował. Niektórych rzeczy nie można zmienić, nie będę ci niczego wyjaśniać. Najlepiej jeśli się już więcej nie odezwę. Sytuacja będzie bardziej klarowna, jeśli pozostawimy, to tak jak jest i nie będziemy rozdrabniać tego na czynniki pierwsze.
Strasznie bolały te słowa. Ukuły tutaj, po lewej stronie, promieniują do dziś. Mam jednak nadzieję, że kiedyś przestaną.
MP