Dopełnieniem obrazu najuboższych warstw jest pokazanie życia chłopów folwarcznych w Cisach. Mieszkali oni w czworakach, często w jednym pomieszczeniu z zwierzętami. Dzieci chłopskie wychowywali się razem z prosiętami. Domy nie były ogniskiem domowym przytulnym, bezpiecznym między innymi dlatego, iż znajdowały się na ternach podmokłych, gdzie szerzyła się malaria.
Dzieci leczone przez Judyma były:
"wyschnięte, zielone z wargami, jakby je miały poczernione węglem, z oczyma, które nie patrzyły (...) w izbach panował zaduch i jakaś nieopisana nuda."
Autor "Ludzi bezdomnych" na tym tle przedstawia wybitne jednostki, wrażliwe, dostrzegające zło panujące na świecie. Oni również są bezdomni, lecz jest to bezdomność z wyboru.
Korzecki to dekadent świadomy zła istniejącego na świecie, krzywdy i niedoli ludzi. Judym jest mu bliski duchowo, lecz on nie wierzy w skuteczność działania, czuje się bezsilny. Jego zniechęcenie brak wiary w zmianę widzimy, w kopalni gdy nadmiernie wykorzystują konia - symbol bezsilności:
"- A, ja zabraniam, surowo zabraniam ...
Po chwili rzekł jeszcze.
- Ja zabraniam z całej duszy, ale już nie mam siły..."
Pozornie starta się być pustym, cynicznym, ale w rzeczywistości przeżywa tragedię. Usieka w głąb własnej osobowości, czuje się bezdomny, porównuje się do pielgrzyma:
"- Aha, ta ciemność... - Po chwili mówi - Jakże biednym jest ten, kto teraz iść musi nieznaną, straszną, drogą. Kto spieszy się do niewiadomego celu, kto idzie bez końca. Ten "pielgrzym, co się w drodze trudzi przy blasku gromu."
Borykając się z złym świata, przeżywa lęk przed śmiercią, przed którą chce uciec.