***
Pogoda była okropna, chwycił mróz i zaczął sypać śnieg, na dodatek cholernie wiało. Trzeba było jednak jechać pociągiem, jak mówił Krzysiek, w tych warunkach byłaby na miejscu o wiele szybciej niż samochodem, ale zawsze była uparta robiła wszystko na przekór i po swojemu.
Mogłam tym razem go posłuchać a tak wlokę się jak ślimak w swojej skorupie. No cóż chciałam to mam teraz za swoje, wolałam żeby było wygodniej i szybciej to nie mam ani szybciej ani wygodniej i zamiast wrócić jeszcze dziś wrócę na pewno jutro. Cholera jasna zawsze pod górkę. Trzeba jednak znaleźć dobre aspekty tej całej sytuacji, można pomyśleć nad koncepcją artykułu. Ma napisać o facecie, który nie jest poetą robi w życiu coś zupełnie innego, zajmują go jakieś zwykłe przyziemne sprawy a mimo to pisze piękne wiersze o tęsknocie, o bólu. Klara wysłała jej kilka jego wierszy żeby wyrobiła sobie jakieś zdanie bynajmniej na temat jego twórczości. Były naprawdę fantastyczne, Ankę ujęły do głębi miała wrażenie jakby facet przelewał na papier wierszem jej uczucia. To co ona robiła prozą on cudownie ujmował to wierszem. Próbowała go sobie wyobrazić musi być na pewno bardzo delikatny, wrażliwy, czuły na pewno ma bardzo bogatą osobowość i musi być nadzwyczaj inteligentnym człowiekiem. Układała w myślach pytania jakie mogłaby mu zadać ale wszystko co przychodziło jej do głowy wydawało się głupie. Z takim człowiekiem trzeba rozmawiać inaczej nie można zasypać go gradem pytań i czekać spokojnie na odpowiedź do niego trzeba dotrzeć, trzeba pozwolić mu się otworzyć nie naciskać. Czuła, że są do siebie bardzo podobni, była naprawdę ciekawa co skłoniło go do pisania, co przeżył, że pisał tak smutno i jednocześnie tak czule jaką tajemnicę krył w sobie, może była to niespełniona miłość, ból rozstania. No nie, nie mogła mierzyć wszystkich swoją miarą, przecież nie każdy kto pisze smutno o miłości przeżył jakiś dramat z nią związany.
Zamyśliła się, odkąd przeczytała te wiersze zaczęły za nią „chodzić”, coraz częściej myślała o mężczyźnie o którym ma napisać artykuł, wyobrażała sobie ich spotkanie, zastanawiała się jakie ma dłonie. Stał się po troszę jakby jej małą obsesją i nie mogła doczekać się spotkania z nim, a nawet nie wiedziała jak ma na imię, jak w ogóle Klara mogła to przeoczyć nie powiedziała nawet jak się nazywa. Poeta tak nazwała go w myślach.
Cholera jestem już spóźniona, zadzwonię, że jeszcze trochę mi zejdzie bo na pewno się niepokoją, dziwne, że Klara jeszcze do niej nie dzwoniła.
Schyliła się po telefon w tym samym momencie auto wpadło w poślizg próbowała nad nim zapanować, hamowała.
Cholera jasna – zdążyła tylko pomyśleć gdy poczuła ból i ogarnęła ją cisza i ciemność…
***
- Panie Mirku bardzo przepraszam ale naprawdę nie rozumiem co mogło się stać – Klara mówiła lekko podenerwowanym głosem – nigdy się nie spóźnia to naprawdę bardzo odpowiedzialna osoba.
- Nic się nie dzieje, proszę się nie denerwować może to ta pogoda, warunki atmosferyczne do jazdy są dziś naprawdę niesprzyjające.
- No nie wiem choć bardzo mi głupio z tego powodu, że musi pan czekać i tracić swój czas.
- Nic się nie dzieje a w tak miłym towarzystwie mogę czekać jeszcze bardzo długo – zaśmiał się.
- Przepraszam spróbuję jeszcze raz zadzwonić może tym razem odbierze.
Klara wyszła, niestety tym razem również Anka nie odebrała telefonu.
Cholera jasna co się dzieje z tą dziewczyną, mogła chociaż dać znać, że się spóźni. To ona ledwo ściągła tu tego faceta, ledwo udało jej się namówić go na tą rozmowę a ta nie raczy nawet powiadomić ją co się stało i teraz musi świecić przed nim oczami. Ale z drugiej strony ten Mirek to naprawdę bardzo interesujący gość, nie dość, że oczytany, inteligentny bardzo fajnie się z nim rozmawia widać, że facet ma szerokie zainteresowania nie boi wyrażać się swojego zdania to na dodatek cholernie przystojny jakoś tak wzroku od niego oderwać nie można. Te jego oczy ma takie magnetyzujące spojrzenie i ten uśmiech taki rozbrajający uśmiecha się jak mały chłopak, taki troszkę krzywy ten uśmiech ale przez to taki słodki. A gdyby tak spróbować go poderwać, w końcu jest sama dawno już z nikim nie była a jak już to zawsze romans z kimś z branży może by tak jakaś mała odmiana a, że facet naprawdę wart jest grzechu to czemu by nie spróbować. Zajmie się tym później teraz musi dowiedzieć się co takiego się stało, że Anka jeszcze nie dojechała.
- Cześć Krzysiek, Klara Kunicka z tej strony.
- Cześć Klara.
- Słuchaj przepraszam, że Cię niepokoję ale Anka miała być u mnie już jakąś godzinę temu, nigdy się nie spóźnia a teraz nawet nie odbiera telefonu nie wiesz co się stało?
- Słuchaj nie wiem wyjechała z domu z samego rana więc powinna być u ciebie nawet przed czasem, spróbuję się do niej dodzwonić i jak będę cos wiedział dam Ci znać, no chyba, że zaraz pojawi się u ciebie wtedy poproś żeby do mnie zadzwoniła.
- Ok. Krzysiu bardzo Ci dziękuję i jeszcze raz przepraszam, że zawracałam Ci głowę.
Wróciła do Mirka.
- Może jeszcze herbaty? – zaproponowała
- Nie naprawdę dziękuję, chyba już pójdę nie będę przeszkadzać może innym razem uda nam się przeprowadzić tę rozmowę.
- Proszę jeszcze poczekać, pewnie tyle co jej nie widać. I mam taką propozycję, abyśmy przeszli na Ty co pan na to?
- Z wielką przyjemnością. Mirek – wstał, podał jej rękę i pocałował
- Klara. A więc Mirku może teraz w takim razie wyskoczylibyśmy tu do redakcyjnej kawiarenki na jakieś ciasteczko?
- Z miłą chęcią, ale pozwól że to ja zaproszę Ciebie.
- Oczywiście.
***
Krzysztof od ponad godziny próbował dodzwonić się do Anki, ale najpierw nie odbierała a teraz telefon był wyłączony. Cholera jasna był coraz bardziej zaniepokojony co się mogło stać, do Klary też nie dojechała bo ta dałaby mu znać. Denerwował się coraz bardziej, chodził po swoim gabinecie nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Już miał dzwonić kolejny raz kiedy telefon zadzwonił. Boże, nareszcie – pomyślał – gdzie Ty się podziewałaś? – rzucił do słuchawki
- Dzień dobry, pan Krzysztof Paprocki? – usłyszał obcy męski głos
- Tak, z kim mam przyjemność?
- Pani Anna Nowakowska to pana….
- To moja narzeczona – serce podskoczyło mu do gardła, nogi w jednym momencie stały się jak z waty – co się stało?
- Pani Anna miała wypadek samochodowy….
- O Boże co z nią? Żyje?
- Tak, przebywa w szpitalu, właśnie trwa operacja…
- Gdzie? Proszę podać mi adres już tam jadę!!!
***
Wpadł jak burza do szpitala.
- Przepraszam siostro moja narzeczona została przywieziona tu z wypadku, Anna Nowakowska.
- Tak, ale nic nie mogę panu w tej chwili powiedzieć operacja się jeszcze nie skończyła. Proszę usiąść i poczekać po wszystkim lekarz udzieli panu wszelkich informacji.