Wróć do strony głównej serii →

Rozbiórka pasażu miała nastąpić za tydzień. Maja czuła się, jakby ktoś wyrwał jej serce. Straciła nie tylko swój mural, ale też Leona. Zraniona i zdeterminowana, postanowiła, że nie odda swojego dzieła bez walki. Jeśli jej sztuka ma zniknąć, to niech przynajmniej zniknie z hukiem.
Kilka dni wcześniej Chloe siedziała ze swoimi przyjaciółkami w szkolnej toalecie.
– Wszyscy myślą, że jestem królową szkoły – zaczęła, poprawiając włosy przed lustrem. – Ale prawda jest taka, że nikogo nie obchodzę, kiedy Leon nie jest obok.
Dziewczyny spojrzały na nią zdziwione.

– Jeśli pokażę się na proteście, jeśli stanę po stronie tej muralistki… może wreszcie zobaczą mnie inaczej. – Zamilkła, po czym dodała półgłosem: – A poza tym burmistrz od lat olewa młodych. Czas, żeby ktoś mu pokazał, że nie wszystko da się zburzyć.
Kilka dni później Chloe zaczepiła Maję na korytarzu.
– Organizuję protest – oznajmiła tonem, jakby to była oczywistość. – I ty masz być tam z nami, Maja. To twoja sztuka.
Maja zamarła. Protest z Chloe na czele wydawał się czymś nieprawdopodobnym, ale jednocześnie koniecznym. Jeśli mural miał zniknąć, trzeba było działać. Jednak zwykła manifestacja nie wystarczała.
Postanowiła pójść o krok dalej. Zamiast tylko demonstrować, stworzy nowy mural. Tym razem nie w ukryciu, ale na oczach wszystkich. Wybrała starą, zaniedbaną ścianę na tyłach szkoły – miejsce, którego nie dało się przeoczyć. Nazwała swój projekt „Ostatni Pociąg do Słońca” – symbol ucieczki w marzenia i wolność.
Termin rozbiórki pasażu i protestu zbiegł się z finałem ogólnopolskiego konkursu deskorolkowego, w którym startował Leon. To była jego szansa na stypendium. Cała szkoła żyła tym wydarzeniem, a Maja czuła narastający ból. Wiedziała jednak jedno – musi być sobą.
W dniu protestu stała przed ścianą, ze sprayem w dłoni, gotowa do działania. Kilka osób, w tym Chloe, jej najbliżsi przyjaciele i lokalni aktywiści, zebrało się, by ją wspierać. Ale Leona nie było. Pustka w jej sercu mówiła sama za siebie.
Tymczasem na arenie konkursowej Leon wykonywał swój popisowy trik. Tłum wiwatował, sędziowie notowali punkty, lecz w jego głowie pojawił się inny obraz – Maja w blasku latarki, malująca z pasją na opuszczonej ścianie. Jej słowa: „Nasze marzenia nie są nieważne” odbijały się w nim coraz mocniej.
Nagle poczuł, jak ciężar oczekiwań ojca znika. Zamiast presji, pojawiła się lekkość. Nie mógł dalej żyć wbrew sobie. Nie mógł zaprzeczać temu, kim naprawdę jest. I nie mógł zostawić Mai samej. Oddał deskorolkę koledze, który był następny w kolejce, i zeskoczył z podium, ignorując wrzaski ojca oraz zaskoczone spojrzenia tłumu.
– Leon, co ty robisz?! – krzyknął Pan Nowak, wściekły.
Leon odwrócił się, a w jego głosie brzmiała pewność:
– Jadę tam, gdzie jest moje serce, tato!
Biegł przez miasto, aż dotarł do szkoły, gdzie Maja kończyła swój mural. „Ostatni Pociąg do Słońca” nabierał kształtów.
– Maja! – usłyszała znajomy, zdyszany głos.
Odwróciła się. Leon stał tam spocony, ale z błyskiem w oku, którego dawno u niego nie widziała. W dłoni trzymał aparat.
– Wygrałeś konkurs? – zapytała z niedowierzaniem.
– Nie dokończyłem – odpowiedział, zbliżając się. Spojrzał na mural. – Ale to jest ważniejsze. To jest piękne, Maja.
Z tłumu wyłonił się Pan Nowak, twarz miał czerwoną ze złości. Za nim Chloe, tym razem jeszcze bardziej rozgniewana.
– Leon! Co ty tu robisz?! Konkurs życia, a ty uciekasz do… do tego?!
– To jest ważne, tato! – Leon spojrzał mu prosto w oczy. – Ważne dla mnie. Tak samo jak moje zdjęcia. Nie mogę żyć tylko twoimi ambicjami. Chcę być sobą. I chcę być tutaj, z Mają. Bo ona sprawia, że jestem lepszy.
Zrobił krok do przodu i delikatnie musnął policzek dziewczyny.
– Wiem, że się bałem. Bałem się, że stracę wszystko. Ale nic nie stracę, jeśli stracę siebie. Chcę być z tobą, Maja. Naprawdę.
Wtedy odezwał się profesor plastyki, który również przyszedł wesprzeć protest.
– Leon ma rację. Sztuka to nie tylko farba na ścianie. To odwaga. Gratuluję, Maja – twój mural jest absolutnie poruszający.

Czytaj dalej