Rozdział 1. Idealny obrazek – życie w social mediach

Telefon Zosi znów zawibrował, przerywając ciszę jej pokoju. Kolejne serduszko, kolejny komentarz.

Światło ekranu rozświetlało jej twarz, podczas gdy wokół panował półmrok. Pościel otulała ją jak kokon, ale zamiast ciepła dawała tylko ciężar.

Przesuwała palcem po ekranie w rytmie powiadomień.

„Ale ty masz życie 😍” – napisała Natalia.

„Zazdro!” – dopisał Kuba.

„Mega!” – rzuciła jeszcze inna koleżanka.

 Zosia uśmiechnęła się słabo, ale zaraz westchnęła i odłożyła telefon obok. Zdjęcie z wczorajszej imprezy faktycznie wyglądało jak kadr z filmu: kolorowe światła, tłum za plecami, ona – rozpromieniona, szczęśliwa. Uchwycony idealny moment.

Idealny, choć ulotny.

Bo ten uśmiech trwał może dwie sekundy. Potem znów siedziała samotnie przy stoliku, popijając colę, podczas gdy wokół wir tańców pochłaniał innych.

Ala – jej najlepsza przyjaciółka – była w centrum. Błyszczała. Wrzucała relacje jedna po drugiej, śmiejąc się, przytulając, robiąc wymyślne pozy. Ona umiała być królową parkietu i królową internetu jednocześnie.

Zosia była inna. Cicha. Często niezauważana. Ale w sieci, z odpowiednim filtrem i opisem, potrafiła błyszczeć niemal równie mocno.

Teraz jednak, patrząc na ciemny sufit, poczuła znajome ukłucie. Ludzie widzą jej życie jako kolorową mozaikę. Ale w rzeczywistości… nawet na imprezie nikt z nią dłużej nie rozmawiał.

Ekran telefonu znów zamrugał.

300 lajków.

Zosia przez chwilę czekała, jakby coś miało się wydarzyć. Ale poza tym – tylko cisza i szum w głowie.

 

Rozdział 2. Rodzina, która milczy – samotność Zosi

– „Zosiu, światło zgasiłaś?” – dobiegł głos mamy zza drzwi.

– „Tak!” – odkrzyknęła odruchowo, chowając telefon pod kołdrę.

Matka zawsze pilnowała szczegółów: światła, rachunków, zakupów. Ale rzadko pytała: „Jak się czujesz?”.

Ojciec siedział wieczorami w salonie, wpatrzony w komputer i tabelki. Czasem tylko rzucał: „Dobrze się ucz, to będziesz miała lepiej.”

Kolacja była szybka i cicha. Kilka zdań wymienionych między widelec a widelec. Każdy zatopiony w swoim ekranie – mama w telefonie, tata w laptopie, Zosia w Insta. Trzy osoby pod jednym dachem, a jakby każde żyło w innym świecie.

Kiedyś chciała o tym porozmawiać. O tym, że czuje się sama. Ale słowa ugrzęzły w gardle. Bo jak powiedzieć coś takiego ludziom, którzy sami uciekają od ciszy w świecące ekrany?

 

Rozdział 3. Szkoła, nowy uczeń i pierwsze pęknięcia

– „Ej, widziałaś? Masz już trzysta pięćdziesiąt polubień!” – Ala niemal wyrwała jej telefon, kiedy spotkały się rano w szkole.

Ala kipiała energią. Włosy miała perfekcyjnie ułożone, paznokcie lśniły czerwienią, na szyi połyskiwał nowy naszyjnik. Potrafiła tak wejść do klasy, że nawet nauczyciel na chwilę milkł.

– „Jeszcze trochę i będziesz influencerką. Trzeba to wykorzystać!” – roześmiała się, ale w jej oczach błysnęło coś ostrzejszego.

Zosia wzruszyła ramionami. Nie chciała być influencerką. Chciała tylko, żeby ktoś zauważył ją naprawdę.

Wtedy do klasy wszedł nowy uczeń. Wysoki, chudy, włosy miał potargane, jakby wiatr bawił się nim po drodze. Zajął miejsce z tyłu i wyjął zeszyt oraz długopis. Zero telefonu, zero udawania, że musi być kimś więcej niż jest.

Na przerwie podszedł właśnie do niej.

– „Fajne zdjęcia wrzuciłaś wczoraj” – powiedział tonem spokojnym, bez tego typowego „wow”.

– „Dzięki” – odparła, trochę zaskoczona.

– „Tylko… wyglądałaś tam inaczej niż naprawdę.”

Zmarszczyła brwi.

– „Co masz na myśli?”

– „Byłem na tej imprezie. Widziałem, że siedziałaś z boku. A na zdjęciu – jakby to była najlepsza noc w twoim życiu.”

Zosia poczuła gorąco na policzkach. To było jak cios – nie złośliwy, ale prawdziwy. Pierwszy raz ktoś odważył się podważyć jej „idealny obrazek”.

 

Rozdział 4. Przyjaźń, zazdrość i presja lajków

Przez kolejne dni Zosia wrzucała kolejne obrazki.

Kubek kawy z pianką w kształcie serduszka.

Książka przy zapalonej świecy.

Uśmiechnięte selfie w lustrze szkolnej toalety.

Lajki sypały się lawiną. Ekran rozświetlał się co chwilę, a powiadomienia dudniły w kieszeni jak puls. Ale radość trwała coraz krócej. Była jak cukierek, który rozpływa się w ustach – chwilowa słodycz, a potem pustka.

W realu Ala coraz częściej strzelała kąśliwymi uwagami.

– „Zosia, czemu wszyscy lajkują teraz ciebie bardziej niż mnie? Kiedyś to ja byłam królową Insta!” – rzuciła, niby żartem, ale jej ton był jak szpilka.

– „Może… po prostu podobają się im zdjęcia” – odparła Zosia nieśmiało.

– „No nie wiem. Ale pamiętaj, że to ja cię w to wciągnęłam” – dodała Ala. Uśmiechnęła się, ale jej oczy były chłodne.

Zosia poczuła się, jakby ktoś właśnie wyznaczył granicę między nimi.

Janek natomiast coraz częściej zagadywał. Siadał obok niej na matematyce, podsuwał zeszyt, gdy nie wiedziała, jak rozwiązać zadanie.

Rozmawiali o muzyce – o starych zespołach rockowych, które znał on, a o których ona nawet nie słyszała. O książkach – on wciągał kryminały, ona romansidła. Śmiali się, że nigdy nie dogadaliby się w wyborze filmu.

Najdziwniejsze było to, że Janek prawie nie korzystał z social mediów.

– „Mam konto, ale rzadko coś wrzucam” – powiedział, gdy spytała. – „Nie potrzebuję tego.”

– „Ale jak to? Przecież wszyscy wrzucają.”

– „Może i wszyscy. Ale ja nie muszę.”

To zdanie krążyło w jej głowie cały dzień, jak refren piosenki, którego nie można się pozbyć.

 

Rozdział 5. Sesja i pustka

Ala przyszła do niej z pomysłem: wspólna sesja na Instagram.

– „Zrobimy coś mega estetycznego. Będziemy wyglądały jak modelki. To pójdzie viralem!”

Zosia zgodziła się – bardziej z przyzwyczajenia niż z chęci. Po godzinie pozowania na tle murku, powtarzania tych samych uśmiechów i ustawiania włosów poczuła nagłą, ciężką pustkę.

– „Daj spokój, Ala. I tak wyglądamy sztucznie” – wyrwało jej się.

– „Sztucznie? Zosia, to się nazywa estetyka! Jak chcesz lajki, musisz się postarać” – syknęła Ala.

Zosia ugryzła się w język. Czuła, że toną w świecie, w którym wszystko jest udawane, a mimo to nikt nie chce się z niego wydostać.

 

Rozdział 6. Zaproszenie

Kilka dni później, na przerwie, Janek nachylił się do niej.

– „Chodź po lekcjach do parku. Pogadamy. Bez telefonów.”

– „Bez telefonów?” – zdziwiła się.

– „Tak. Spróbuj chociaż raz.”

Spojrzała na niego. Był zupełnie inny niż reszta klasy – nie zabiegał o uwagę, nie musiał błyszczeć. Jego spojrzenie miało spokój, jakiego brakowało w jej życiu.

Zgodziła się. I choć w duchu czuła lęk, czuła też dziwną ekscytację.

 

Rozdział 7. Spotkanie pod dębem

Park pachniał jeszcze letnią zielenią, choć powoli zbliżała się jesień. Liście dębu szumiały nad ich głowami, a powietrze było świeże i miękkie.

Usiedli na ławce. Zosia odruchowo sięgnęła po telefon, ale zawahała się i schowała go z powrotem.

– „I co teraz?” – spytała niepewnie.

– „Teraz możemy pogadać. O wszystkim, byle nie o Instagramie.”

Zaśmiała się, choć w głębi była zestresowana. Ale rozmowa przyszła łatwiej, niż się spodziewała. Janek opowiadał o tym, jak przeprowadził się z innego miasta, jak trudno mu było zostawić starych znajomych. Ona mówiła o swoich problemach z Alą, o tym, że czuje się niewidzialna.

W pewnym momencie wyjęła telefon.

– „Możemy zrobić selfie? Ładne światło jest.”

– „Nie. A może zostawmy to tylko dla siebie?” – odpowiedział spokojnie.

Zaskoczył ją. Ale schowała telefon. I pierwszy raz od dawna poczuła, że jej uśmiech nie jest dla publiczności.

 

Rozdział 8. Pęknięcia w przyjaźni - Konfrontacja – świat online kontra offline

Zosia coraz częściej spotykała się z Jankiem – najpierw na przerwach, potem po lekcjach. Rozmowy, które zaczynały się od błahostek, schodziły na coraz głębsze tematy.

Kiedy wracała do domu, nie od razu sięgała po telefon. To było coś nowego. Nie potrzebowała natychmiast wrzucać zdjęcia kawy czy zachodu słońca. Chciała, żeby ten świat, który miała z Jankiem, istniał tylko dla nich.

Ala zauważyła zmianę.

– „Ej, co tak często siedzisz z tym nowym? Nawet relacji z nim nie wrzucasz” – powiedziała z uśmiechem, ale w jej głosie brzmiała nuta podejrzliwości.

– „Bo… nie wszystko musi być w sieci” – odpowiedziała Zosia spokojnie.

– „Serio? Ty to mówisz? Ty, która codziennie wrzuca story?”

Zosia spuściła wzrok. Ala nie odpuszczała.

– „Wiesz, Zosiu… ludzie myślą, że jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami. Ale jak tak dalej pójdzie, to nie wiem, czy nadal tak będzie wyglądać.”

To brzmiało jak ostrzeżenie.

 

Rozdział 9. Dwie rzeczywistości

Wieczorem Zosia otworzyła Insta. Na relacji Ali pojawiło się zdjęcie: ona i Janek, stojący przy automacie z napojami, śmiejący się do siebie. Podpis: „Najlepsze rozmowy z najlepszymi ludźmi 💕 #friends”.

Zosia poczuła, jak żołądek ściska się w supeł. Wiedziała, że Ala zrobiła to specjalnie – żeby pokazać światu, że to ona ma prawo do bycia blisko.

– Może przesadzam – pomyślała. Ale wtedy zobaczyła komentarze:

„Ale fajna para!”

„Wow, ale wy razem pasujecie 😍”

Łzy napłynęły jej do oczu. Telefon nagle stał się ciężki jak kamień.

 

Rozdział 10. Publiczna maska

Następnego dnia w szkole Ala zachowywała się, jakby nic się nie stało.

– „Zosia, nie przejmuj się. To tylko zdjęcie. Chciałam pokazać, że się dogaduję z Jankiem. Nie musisz być zazdrosna.”

Ale to było właśnie to – zazdrość. Nie tylko o Janka, ale o to, że Ala zawsze potrafiła tak łatwo manipulować obrazem.

Na lekcji telefon Zosi zawibrował. Powiadomienie: „Oznaczono cię na zdjęciu”.

Kliknęła. I zobaczyła siebie – ujęcie z imprezy sprzed tygodnia. Siedzi sama przy stoliku, patrzy w telefon. Podpis Ali brzmiał: „Kiedy zabawa cię przerasta 😂😂😂 #foreveralone”.

Cała klasa zaczęła chichotać, pokazując sobie ekrany. Zosia poczuła, jak policzki płoną jej jak ogień. Chciała zniknąć.

Spojrzała w stronę Janka. Patrzył na nią uważnie, bez śmiechu, z czymś, co wyglądało jak gniew.

 

Rozdział 11. Pęknięcie

Po lekcjach Ala podeszła do niej jakby nigdy nic.

– „Ej, nie bądź taka obrażalska. To tylko żart. Przecież wiesz, że cię lubię.”

Zosia wybuchła.

– „Żart? Ośmieszyłaś mnie przed całą klasą! Ty zawsze musisz być w centrum, nawet kosztem innych!”

Ala zmrużyła oczy.

– „Może po prostu nie nadajesz się do tego świata. Może bez filtrów jesteś po prostu… nudna.”

Słowa uderzyły mocniej niż jakikolwiek komentarz w sieci.

 

Rozdział 12. Ucieczka

Zosia wybiegła ze szkoły i dopiero w parku, pod tym samym dębem, pozwoliła łzom płynąć.

Chwilę później zjawił się Janek – jakby wiedział, gdzie ją znaleźć.

– „Nie przejmuj się nimi” – powiedział cicho. – „To, co wrzucają, to nie jest prawda.”

– „Ale wszyscy to widzieli. Teraz wszyscy myślą, że jestem żałosna” – wyszeptała.

– „A co z tymi, którzy naprawdę cię znają? Oni wiedzą swoje.”

Zosia spojrzała na niego. On nie miał filtrów, nie potrzebował ich. A jednak wyglądał pewniej niż ktokolwiek, kogo znała.

 

Rozdział 13. Cisza przed burzą

Kilka dni po tamtym upokorzeniu Zosia prawie nie włączała Instagrama.

Powiadomienia rosły jak góra śmieci, której nie chciała sprzątać. Bała się spojrzeć, bo wiedziała, że tam – pod zdjęciem wrzuconym przez Alę – ciągle wiszą żarty, emotki i komentarze o „foreveralone”.

Ale była też dziwna ulga.

Cisza.

Jakby nagle odcięto jej kroplówkę z cukrem i zamiast tego zaczęła oddychać powietrzem.

Spotykała się częściej z Jankiem. Razem słuchali muzyki na jego starym odtwarzaczu MP3, szli do parku, rozmawiali o wszystkim – od planów na przyszłość po ulubione śniadania.

– „Zosiu, ty się uśmiechasz inaczej, kiedy nie myślisz o zdjęciach” – powiedział któregoś dnia.

Zarumieniła się. Ale to zdanie zapadło jej głęboko w pamięć.

 

Rozdział 14. Ala bez makijażu

Pewnego wieczoru, wracając ze sklepu, Zosia przypadkiem zobaczyła Alę. Siedziała na ławce przed blokiem, skulona, z rozmazanym tuszem. Obok niej leżał telefon, ekran był pęknięty.

Zosia chciała przejść obok, ale Ala podniosła głowę. Jej oczy były zaczerwienione.

– „Zosia…” – wyszeptała. – „Wszyscy myślą, że jestem taka idealna. Ale w domu… w domu nikt nie ma dla mnie czasu. Mama tylko pracuje, tata wiecznie krzyczy. A jak nie wrzucę czegoś nowego, to mam wrażenie, że znikam. Że jestem nikim.”

Zosia zamarła. Pierwszy raz widziała Alę bez maski, bez filtrów, bez tej pewności siebie, która zawsze wbijała ludzi w podziw.

– „Ale dlaczego wtedy… musiałaś mnie ośmieszyć?” – spytała cicho.

– „Bo bałam się, że mnie zostawisz. Że wybierzesz Janka, a ja zostanę sama.”

Te słowa ciążyły długo w powietrzu. I nagle Zosia poczuła, że gniew miesza się ze współczuciem.

 

Rozdział 15. Decyzja

W domu Zosia otworzyła Instagrama. Przez chwilę wpatrywała się w swoje zdjęcia – idealnie ustawione kadry, uśmiechy, których już nie czuła, filtry, które zakrywały wszystko, co prawdziwe.

Potem otworzyła aparat. Bez makijażu, w rozciągniętej bluzie, z oczami jeszcze trochę spuchniętymi od wcześniejszych łez.

Zrobiła jedno zdjęcie.

I zaczęła pisać.

„Czasami czuję się niewystarczająca. Czasami udaję, że wszystko jest idealne, chociaż wcale tak nie jest. Dzisiaj chcę spróbować bez filtrów. To ja – taka naprawdę. I może to wystarczy.”

Przez chwilę patrzyła na przycisk „Opublikuj”.

Serce waliło jej jak oszalałe.

Klik.

 

Rozdział 16. Burza i cisza

Na początku nic się nie działo.

A potem zaczęły pojawiać się komentarze.

„Wow, dzięki za szczerość.”

„Też tak mam, tylko boję się o tym mówić.”

„Jesteś odważna.”

Nie było ich tysiące. Ale były prawdziwe.

Po raz pierwszy od dawna Zosia poczuła, że ktoś widzi ją naprawdę, nie tylko jej wizerunek.

Telefon zawibrował jeszcze raz – wiadomość od Janka:

– „Piękna jesteś. Tak właśnie. Bez filtrów.”

Zosia uśmiechnęła się. Ale tym razem uśmiech nie był dla ekranu.

 

Rozdział 17. Nowy poranek

Kiedy następnego dnia Zosia przyszła do szkoły, spodziewała się szeptów, może śmiechu. Ale było inaczej.

Kilka osób tylko zerknęło na nią z ciekawością, inni uśmiechnęli się lekko, jakby coś rozumieli.

Na przerwie podeszła do niej Ala.

– „Widziałam twój post…” – zaczęła niepewnie. – „Był… mocny.”

Zosia nie odpowiedziała od razu. Czekała.

– „Chciałam przeprosić. Za wszystko. Za tamto zdjęcie, za te teksty. Wiem, że przesadziłam.”

Po raz pierwszy Ala mówiła bez uśmiechu, który zwykle maskował każdą emocję.

Zosia westchnęła.

– „Nie zapomnę tego od razu. Ale… rozumiem cię lepiej niż wcześniej.”

– „To znaczy, że… jeszcze możemy być przyjaciółkami?” – spytała Ala, a w jej głosie zabrzmiała nuta dziecka, które boi się zostać samo.

– „Możemy spróbować. Ale tym razem inaczej. Bez udawania.”

Ala skinęła głową.

 

Rozdział 18. Cisza, która wystarcza

Kilka dni później Zosia spotkała się z Jankiem w parku. Siedzieli pod starym dębem, tam gdzie zawsze.

Nie było żadnego zdjęcia, żadnej relacji, żadnego filtra.

Janek wyjął z kieszeni małą książkę z wymiętymi kartkami.

– „To mój notes” – powiedział. – „Zapisuję w nim myśli, bo wtedy nie muszę wrzucać ich do sieci. Chcesz spróbować?”

Zosia wzięła notes do ręki. Otworzyła pustą stronę. Długo patrzyła na białą kartkę, a potem napisała:

„Nie muszę być idealna, żeby być wystarczająca.”

Uśmiechnęła się i zamknęła zeszyt.

Janek nie powiedział nic, tylko podał jej słuchawkę od swojego starego odtwarzacza. Muzyka była trochę przesterowana, ale to nie miało znaczenia.

Siedzieli w ciszy. I po raz pierwszy od dawna ta cisza nie była pustką. Była pełna.

 

Epilog

Post Zosi nie zmienił świata. Nie sprawił, że nagle wszyscy zrezygnowali z filtrów, lajków i perfekcyjnych kadrów.

Ale zmienił coś w niej samej.

Zrozumiała, że może żyć w obu światach – online i offline – pod warunkiem, że nie zgubi w tym siebie.

I że czasami najodważniejszym postem, jaki można wrzucić, jest ten, w którym pokazuje się prawdę.

A prawda była taka:

Zosia nie była idealna.

I właśnie dlatego była prawdziwa.

Maika