Nadal o niej myślę. Mówi się, że miłość to siła nabywcza szczęścia. Wtedy wydawało mi się, że Ewa jest osobą, która woli miłości od pieniędzy i powróci do Polski i będziemy razem na zawsze. Za przykład miałem kolegę, który wyjeżdżał za granicę zostawiając swoją dziewczynę w Polsce w ostateczności powrócił do niej i są szczęśliwą rodziną. Jeden uśmiech Ewy bądź sms sprawiał, że byłem radosny przez cały dzień. Zastanawiałem się jak to się stało, co na tym wszystkim zaważyło, czy ja coś spieprzyłem? Nie wiem. Tamtego czasu nasz związek przechodził nienajlepsze dni, zauważyłem jak Ewa mniej się odzywała, mniej pisała, a ja wówczas mając \"dola emocjonalnego\" napisałem do niej kilka smsów. Nie były to wiadomości, w których bym obraził lub zranił Ewę ale zacząłem pisać o sensie naszego związku. Czy to była główna przyczyna naszego rozstania?. Kiedyś mi Ewa powiedziała, że ktoś jej doradził, aby wróciła do Polski albo mnie zostawiła czy to było tym powodem ? , może Ewa się posłuchała tej osoby a ja pisząc te smsy o sensie naszego związku dolałem tylko oliwy do ognia. Uważam, że doradca Ewy nie zagrał fair i niech uważa żeby tego w złą godzinę nie wypowiedział bo może to się zwrócić przeciwko niemu.
Moje przeżycie pozwoliło zrozumieć mi czym jest miłość. Żyłem w przekonaniu, że miłość to tylko uczucie ale zrozumiałem, że miłość to również poświęcenie, miłość to dawanie siebie, troska o drugiego człowieka, wyzbycie się egoizmu, współistnienie i współodczuwanie. Pozostaje więc pytanie, czy to była miłość prawdziwa.? Ewa po naszym rozstaniu oświadczyła mi, że to było zauroczenie, było to bardzo przykre. Może nie zawsze byłem przykładnie zakochanym chłopakiem, może przeze mnie cierpiała ale zawsze wobec niej byłem fair. Uważam, że ją bardzo kochałem i te uczucie nadal jest we mnie, bo dla mnie wyzbycie się miłości do niej, jest tak samo niemożliwe, jak zamach na własne życie. Ze strony Ewy? Nie wiem. Ewa zachowywała się jak by mnie kochała ale przecież prawdziwa miłość wszystko zniesie i przetrwa niejedno rozstanie a jednak się tak nie stało. Nie można zakwestionować, tego że Ewa jest świetną osobą ale myślę, że jeżeli byłem kimś ważnym dla niej, to nie powinna zostawić mnie samego w życiu. Nie będę się wypowiadał w jej imieniu chciałbym, aby Ewa sama napisała jak to było naprawdę. Nasuwa się pytanie czy żałuję? to zależy i tak i nie. Jeśli chodzi o wspomnienia i przeżycia to nie, było wręcz przecudownie natomiast jeśli chodzi o ból i cierpienia jakie przeżyłem to tak, bo minęło już dużo czasu a ja nadal cierpię. Kolejne pytanie. Czy powtórzyłbym to jeszcze raz jak bym miał szansę?. Jeśli ktoś przeczytał tę historię i wczuł się w to co napisałem, to na pewno by chciał to powtórzyć więc moja odpowiedź jest jasna i prosta, z tym że na każdym rozstaju dróg czytałbym dokładnie drogowskazy i wybierał odpowiedni kierunek. Chciałbym aby zaistniała sytuacja (oczywiście nie tak przykra jak w moim przypadku) gdzie to ja mógłbym zrobić na Ewie pozytywne wrażenie jakie Ewa wywarła na mnie odwiedzając mnie w szpitalu. Chciałbym aby to Ona zauważyła, że może na mnie liczyć i mieć we mnie wsparcie. Czasu nie można cofnąć ale wszystko można zacząć od nowa. Brakuje mi Ewy, tych chwil spędzonych razem. Kiedy wracam myślami do minionych dni zawsze towarzyszą mi łzy. Kiedy przypominam sobie jak Ewa opowiadała swoje przeżycia z młodych lat, kiedy to chodziła na zabawy, kiedy uczyła się palić papierosy przy kapliczce na rozstaju dróg nieopodal jej domu, kiedy chodziła z siostrą i koleżankami pieszą do sąsiedniej miejscowości oraz inne wydarzenia to uśmiecham się i jednocześnie popadam w nastrój nostalgiczny i melancholijny. Nie umiem sobie wybaczyć tego, że nie poznałem jej wcześniej choć mieszkamy tak blisko siebie, nie umiem sobie wybaczyć tych marzeń niespełnionych, tych wypraw nieodbytych, tych słów niewypowiedzianych, tych rzeczy niepoznanych.
luk@s