\"Zależy mi, ale już nie walczę. Dlaczego ? Bo już dawno przegrałam tą walkę \"
Historia jak każda inna, ale o bardzo wyjątkowej osobie.
Dawid był przystojnym chłopakiem o pięknych oczach, szalało za nim wiele dziewczyn.
Ja - niebieskooka, o długich blond włosach, skromna dziewczyna.
Był piękny słoneczny dzień. Miałam bardzo zły humor jednak po długich namowach koleżanek postanowiłam pójść z nimi na imprezę. Tego dnia wszystko wydawało się takie szare. Nie miałam ochoty patrzeć jak mój były chłopak bawi się z innymi dziewczynami, udając, że jestem zupełnie obcą mu osobą. Ja również udawałam silną, ale tak naprawdę rozsypywałam się od środka. Nastał wieczór.. Znudzona i zmęczona tym dniem miałam zbierać się do domu, gdy nagle zjawił się on.
Był inny niż wszyscy. Przynajmniej tak wtedy myślała.. Byli bardzo młodzi, mieli po 19 lat. I chociaż znali się od podstawówki, nigdy nie spodziewali się, że coś miedzy nimi może być. Oboje mieli poukładane życie, on, miał dziewczynę z którą był od 2 lat, a ona miała chłopaka, którego bardzo kochała, byli razem od 3 lat..
I chociaż zawsze im się razem dobrze gadało, traktowali się jak dobrzy kumple. Pomiędzy nimi zawsze coś iskrzyło, ale żadne nie chciało się do tego przyznać. Na każdej imprezie zawsze się razem bawili. Kiedy ona płakała, zawsze ją pocieszał. Podobali się sobie, ale sami przed sobą nie chcieli się do tego przyznać. Aż do pewnego dnia...
Tyle marzeń niespełnionych, tyle wypraw nieodbytych, tyle słów niewypowiedzianych, tyle rzeczy niepoznanych...
Historia jakich wiele, ale ta jest wyjątkowa jak osoba, o której piszę.
Jest to prawdziwa historia dwojga ludzi zakochanych, których połączyła miłość lecz bez szczęśliwego zakończenia. Ona pełna życia, roztrzepana, szalona, on grzeczny, spokojny lubił imprezy ale w granicach rozsądku. Ona zawsze uśmiechnięta, pełna entuzjazmu i energii. On miły, uprzejmy, kulturalny, pogodny. Jego marzenie to przejść przez życie z ukochaną osobą. Ona Ewa on Łukasz. Nie była to jednak miłość od pierwszego wejrzenia. Zupełnie nie.
Historia ma swój początek 27 listopad 2010 r. czyli ostatni weekend gdzie można było się pobawić na dyskotece przed rozpoczynającym się Adwentem. Zaczyna się bardzo niewinnie i spontanicznie.
Oboje znaleźliśmy się na tej samej dyskotece, ja w swoim towarzystwie Ona w swoim. Zauważyłem ją jak siedziała sama przy barze i patrzyła na bawiących się imprezowiczów. Nie była wówczas uradowana, wydawało się, że coś ją gryzie, (jak się potem okazało ktoś bardzo ją zranił). Postanowiłem ją zaczepić ale bez większych zamiarów. Widząc, że obok niej stoi wolne krzesło, na którym leży tylko jej torebka podszedłem i zapytałem.
-\"Można usiąść \"
- \"Nie\"
- \"żartowałem i tak bym nie usiadł chciałem zobaczyć jak jesteś uprzejma\"
odparłem i odszedłem bawiąc się dalej ze swoim towarzystwem.
Czytałam wasze opowiadania i stwierdziłam, że też opiszę wam moją historię o prawdziwej miłości, która mam nadzieję będzie trwała wiecznie.
A więc znałam go od 3 lat. Zawsze było tylko ‘cześć’, ewentualnie wymieniliśmy się informacjami co było na sprawdzianie, bo chodził do równorzędnej klasy. Niestety, ze zwykłego kolegi stał się kimś więcej.
Na początku zaczął mi się tylko podobać, wspólne zajęcia pozalekcyjne… Nasilało się uczucie, którego nie chciałam… Kilka miesięcy zawalonych. W głowie miałam tylko to silne uczucie, jego i brak pomysłu co dalej. Koniec roku, poprawki, a w głowie tylko jedna myśl. Próbowałam zapomnieć, nie raz. Niestety, nic nie wyszło, co dało się przewidzieć. Nie wiedziałam co robić, był to chłopak, który nie wzbudzał mojego dużego zaufania, często wychodził na imprezy, nie pasowałam do niego. Wiedziałam, że w życiu nam nic nie wyjdzie.
Każdy z nas chyba gna do dorosłości, jednakże ja pragnęłam jej dużo bardziej niż ktokolwiek. Otóż moi rodzice są dobrze sytuowani, co w dużym stopniu wpłynęło na to jak mnie wychowali, a przede wszystkim na to jak wysoko postawili mi poprzeczkę, co do życiowych osiągnięć. Już od dziecka wymagano ode mnie bym uczęszczała na przeróżne zajęcia dodatkowe, obozy kształcące oraz inne tego typu rzeczy. Obowiązków było dużo, a czasu niestety bardzo mało, przez co nigdy nie miałam go zbyt wiele dla siebie. Każda godzina mojego życia była z góry na coś przeznaczona i byłam z niej skrupulatnie rozliczana.
Myślę, że jedynym z powodów ich nadgorliwości był mój o 4 lata starszy brat Rafał. Otóż już od najmłodszych lat wszczynał on bunt przeciw rygorystycznemu wychowaniu rodziców. Awantury, których był powodem stały się w naszym domu porządkiem dziennym. Tym więcej ograniczeń mu narzucano, tym więcej było w nim motywacji by pokazać rodzicom jak bardzo one go nie dotyczą. Podziwiałam jego odwagę, wiarę w swoje przekonania i wytrwałość. Podziwiałam i podziwiam do dnia dzisiejszego. Zresztą, od kiedy tylko pamiętam znajdowałam w jego osobie wsparcie i zrozumienie. Wypowiadał słowa, których ja bałam się wypowiedzieć, walczył o moje dobra w czasie, kiedy ja byłam zbyt słaba by walczyć. Był moim ideałem i wzorem do naśladowania.