-Zostaw go! - Krzyknęłam najgłośniej jak tylko umiałam biegnąc w ich stronę. Oprawca mojego przyjaciela przeniósł wzrok na mnie i uniósł pytająco brew. Tomek podniósł się na nogi, ale natychmiast dostał po raz kolejny i znowu wylądował na ziemi.
-Zostaw go do cholery! - Powtórzyłam się klękając przy Tomku.
-Wszystko dobrze? - Zaczęłam czule głaszcząc go po głowie. Z nosa leciała mu krew.
-Możesz się nie wtrącać? – Rzucił z wielką pretensją jego oprawca. W jednej chwili coś we mnie pękło, poczułam jak ciepło roznosi się po całym moim ciele niosąc ze sobą falę gniewu i złości. Dziś wiem, że to napoje alkoholowe sprawiły, że puściły mi wszystkie wewnętrzne hamulce.
-Nie, nie mogę! Jak się potrzebujesz dowartościować to mogę opłacić Ci parę wizyt u psychologa żebyś nauczył się z tym radzić. A póki, co to nie mam zamiaru siedzieć cicho jak te wszystkie matoły w okół i patrzeć jak krzywdzisz mojego przyjaciela. Odwal się dobra?! - Wywarczałam w jego kierunku, próbując zingorowac cichutki głosik w mojej głowie, który podpowiadał mi, że uczucie strachu w tej sytuacji jest jak najbardziej wskazane. W końcu osoba, do której się kierowałam należała do ludzi nieobliczalnych. Dwoje z jego kolegów zaśmiało się pod nosem, on sam zaś zacisnął dłonie w pięść tak mocno, że wszystkie żyły na jego rękach uwidoczniły się. Jego szczęka zaczęła nerwowo drgać.
-Emila! - Krzyknęła Daria wychodząc chwilę za mną z klubu z blondynem za rękę.
-Powiedz swojej koleżance żeby zeszła mi z drogi. - Syknął Alex, gdy Daria podeszła bliżej. Byłam przekonana, że go zignoruje i poprze moją postawę. Niestety zawiodłam się, złapała mnie za rękę robiąc przerażoną minę. Tchórz, była tak samo tchórzliwa jak wszyscy. Jeszcze bardziej rozłoszczona wyrwałam się jej i podeszłam do niego tak, że nasze ciała dzieliły zaledwie milimetry.
-Nie myśl, że wszystko Ci wolno. Nie potrafisz sobie nawet sam z dziewczyną poradzić? – Szepnęłam, serce o mało nie wyskoczyło mi z piersi.
-Bez żartów, przestań go prowokować! – Rozkazał blondyn podenerwowany.
-Nie!- Sama się zdziwiłam ile stanowczości i determinacji było w moim głosie. Alex bez chwili zastanowienia popchnął mnie lekko, natychmiast upadłam na ziemie. Wszystko przez te buty pomyślałam, gdy tylko moja dupa poczuła bolesne uderzenie. Bez chwili zastanowienia zdjęłam je dając przy tym ukojenie moim zmęczonym stopom i cisnęłam nimi tak mocno jak tylko umiałam o Alexa.
-To nie jest zabawa czy ty to kurwa zrozumiesz? –Blondyn próbował przemówić mmi do rozumu. Nie dziwię mu się, po minie Alexa wnioskowałam, że za parę sekund mnie roszparpie. Nie postanowiłam jednak dać mu za wygraną, postawiłam na swoim.
-Pieprzony dupek z Ciebie! - Krzyknęłam wyciągając telefon z torebki. Zamarł on w miejscu bacznie obserwując moje poczynania. Wbiłam numer 997 i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
-Dobry wieczór. Nazywam się Emila Król prosiłabym o radiowóz na ulice ..- I w tej chwili poczułam tylko jak czyjaś ręka zatyka mi usta.
-Uspokój się. - Szepnął cicho Alex. - Rozłącz się Emilko, powiedz, że to jednak fałszywy alarm. Zostawiłem go, proszę nie rób czegoś z niczego - Szeptał dalej cichutko.
-Halo jest tam Pani? - Usłyszałam zaniepokojony głos po drugiej stronie słuchawki.
-Tak jestem, wie pan, co? Jednak obejdzie się bez policji. Sytuacja się uspokoiła. Dziękuje za fatygę, dobranoc. - Rzuciłam i natychmiast się rozłączyłam.
-Jesteś nieznośna. – Oznajmił zły podnosząc się ze powrotem do pozycji stojącej, ja dalej siedziałam na ziemi dumna jak paw.
-Przynajmniej nie chodzę jak tykająca bomba! - Odpyskowałam.
-Załóż buty.- Rozkazał podając mi szpilki.