Odcinek 3
- A co do związków, to zakochany byłem raz i nie wspominam tego zbyt miło.
- Taka była z niej jędza?
- Zdradziła mnie z najlepszym przyjacielem. Zresztą teraz jest jego żoną.
- To okropne.
- Zawsze jakieś doświadczenie - uśmiechnął się. - Dlaczego nie chce pani założyć rodziny? Każda kobieta o tym marzy.
- Ja nie.
- Jest pani młoda, jeszcze zmieni zdanie, jak przyjdzie co do czego.
- Mam 36 lat, więc już taka młoda nie jestem. Zdanie mogłabym zmienić tylko w jednym przypadku - spojrzała na niego rozbawiona. - Gdybym spotkała mężczyznę idealnego.
- A jakiż on ma być?
- Szczerze mówiąc, to nie wiem. Po prostu, jak go spotkam, to będę wiedziała, że to on.
- Życzę więc powodzenia - spojrzał jej w oczy, a ona poczuła, że się rumieni.
- Pan również może jeszcze założyć rodzinę - szybko odbiła piłeczkę.
- Jestem już za stary na to. Stuknęła mi pięćdziesiątka.
- To super wiek dla mężczyzny i najlepszy czas na zostanie ojcem. Panowie w średnim wieku, rewelacyjnie sprawdzają się w roli taty. Tak donoszą badania.
- Pani ze mnie drwi?
- Jestem naprawdę poważna.
- Zmieńmy może temat.
- Sam go pan zaczął.
- Kiedy mogłaby pani zacząć pracę w ogrodzie? Rozumiem, że ma pani teraz wakacje.
- To żaden problem. Praca w ogrodzie Grety to dla mnie przyjemność. Chociaż, chyba nie powinnam już mówić „ogród Grety”?
- Czemu nie? Podoba mi się ta nazwa. Jeżeli jak pani mówi, nie ma na co czekać, to umówmy się może na jutro. Godzina siedemnasta? Obejrzy pani ogród i zdecyduje od czego zaczynamy.
- Świetnie.
- To jesteśmy umówieni. W takim razie nie przeszkadzam dłużej - podniósł się z fotela. - Dziękuję za przepyszną kawę. Zrewanżuję się.
Odprowadziła go to furtki.
***
- Cześć Julciu, co słychać? - w telefonie zabrzmiał dźwięczny głos Marty.
- Wszystko dobrze mamo. Właśnie zaczynam pracę.
- Jaką pracę?
- Będę doprowadzać do porządku ogród Grety.
- Ogród Grety?
- Tak. Poznałam pana profesora i zaproponował mi to.
- Poznałaś pana profesora?
- Długo będziesz powtarzać po mnie słowa? - roześmiała się.
- I jakiż ten profesor jest? - Marta nie kryła zainteresowania.
- Profesor „półgębek” jest bardzo miły.
- Profesor Półgębek? Dziwne nazwisko.
- On się tak naprawdę nazywa Piotr Obrałt.
- To czemu nazywasz go półgębek?
- No bo tak się uśmiecha. Szczerze mówiąc, to ten jego uśmiech jest bardzo uroczy. Mamo, muszę kończyć. Właśnie do niego idę.
- Dobrze, dobrze. Pa - odłożyła telefon. - Czy ty znasz profesora Piotra Obrałta? - zwróciła się do Tomka, który właśnie wszedł do pokoju.
- Tyle o ile.
- Kto to jest?
- Informatyk. Mądry facet
- Przystojny?
- Czy ja wiem. Sympatyczny ma wygląd.
- Ile ma lat?
- Gdzieś koło pięćdziesięciu. A co?
- On kupił dom po Grecie.
- Doprawdy? Ależ ten świat mały - pokiwał głową. - Fajne w takim razie będziemy mieli sąsiedztwo.
- Coś tu się zaczyna - zamruczała pod nosem.
- Co i gdzie się zaczyna gołąbeczko? - spojrzał na nią zaciekawiony.
- Dowiesz się w swoim czasie - uśmiechnęła się pod nosem.