Wróć do strony głównej serii →
Rozdział 2
Serce zabiło mi mocniej. Przeczytałam tę wiadomość jeszcze raz. I znowu. Ktoś to widział. Ktoś był po mojej stronie. Przez ułamek sekundy poczułam przypływ euforii. Ale zaraz potem przyszła fala podejrzliwości. A jeśli to kolejny żart? Sposób, żeby mnie jeszcze bardziej upokorzyć?
Palec zawisł mi nad opcją "Usuń i zablokuj". To było najbezpieczniejsze wyjście. Ale ciekawość wygrała. Z drżącymi dłońmi wystukałam odpowiedź.
> Ja: Kiczowate czy nie, to chyba najdroższe buty, jakie kiedykolwiek zniszczyłam.
Odpowiedź przyszła niemal natychmiast.
> Nieznajomy: Traktuj to jako artystyczny performance. Sztuka nowoczesna. Tytuł: "Kawa na Snobizmie".
Uśmiechnęłam się. Po raz pierwszy od rana. Coś w tym suchym, ironicznym humorze do mnie trafiało.
> Ja: Podoba mi się. Powinnam była zostawić autograf.
> Nieznajomy: Widziałem twój szkicownik. Chyba wolisz zostawiać autografy na papierze. Dobrze rysujesz.
Zamarłam. Widział mój szkicownik. Czyli musiał być blisko. Rozejrzałam się po pokoju, jakby mógł stać za oknem. To było absurdalne, ale poczułam się... obserwowana. Ale nie w nieprzyjemny sposób. Raczej... zauważona.
> Ja: Dzięki. Czasem też robię zdjęcia.
> Nieznajomy: Wiem. Dlatego powinnaś przyjść jutro na spotkanie kółka fotograficznego. Sala 204, po lekcjach.
To było jak wyzwanie. Zaproszenie do wyjścia z mojej skorupy. Moim pierwszym odruchem było odmówić. Pójść tam, gdzie na pewno będą ludzie? Dobrowolnie? Ale z drugiej strony... co miałam do stracenia? Mój wizerunek społeczny i tak już leżał w gruzach.
> Ja: Pomyślę o tym.
> Nieznajomy: Nie myśl. Po prostu przyjdź.
Następnego dnia po lekcjach stoczyłam ze sobą prawdziwą bitwę. Nogi same chciały nieść mnie w stronę wyjścia, do bezpiecznego domu. Ale w głowie słyszałam tę ostatnią wiadomość. "Po prostu przyjdź". Wzięłam głęboki oddech i skierowałam się pod salę 204.
Przez szybę w drzwiach zobaczyłam kilka osób. Wahałam się, ale w końcu nacisnęłam klamkę. W środku panował przyjemny półmrok. Na ścianach wisiały czarno-białe fotografie. Grupka ludzi siedziała przed ekranem, na który rzutnik wyświetlał zdjęcia.
– Cześć! – Odwrócił się do mnie chłopak o szerokim, przyjaznym uśmiechu i ciepłych, brązowych oczach. Był wysoki, miał na sobie koszulę w kratę i wyglądał jak uosobienie spokoju. – Nowa twarz? Super, że wpadłaś. Jestem Adam, przewodniczący tego naszego bałaganu.
Od razu poczułam się trochę lepiej. Może to on? Pasowałby. Był miły, otwarty, charyzmatyczny.
– Maja. Dopiero się przeniosłam – odpowiedziałam ciszej, niż zamierzałam.
– Świetnie, że jesteś. Siadaj, właśnie oglądamy prace Michała.
Usiadłam z boku i spojrzałam na ekran. Zdjęcie przedstawiało architekturę miasta w deszczu. Było technicznie perfekcyjne. Ostre, idealnie skomponowane. Ale było też... zimne. Puste. Jakby zrobione przez maszynę.
– Niesamowite, co? – szepnął Adam w moją stronę. – Michał to nasz geniusz.
– Jest... bardzo precyzyjne – powiedziałam, szukając odpowiedniego słowa.
Nagle z ciemnego kąta z tyłu sali dobiegł mnie głos. Suchy, lekko kpiący.
– "Precyzyjne"? To wszystko, co masz do powiedzenia?
Odwróciłam się. Dopiero teraz zauważyłam siedzącego tam chłopaka. Ciemne włosy opadały mu na oczy, a na twarzy miał zblazowany, lekko zirytowany wyraz. Był ubrany na czarno i wyglądał, jakby najchętniej znalazł się gdzieś indziej.
Zaskoczył mnie. Poczułam, że muszę się obronić.
– Jest perfekcyjne technicznie – powiedziałam pewniej. – Ale nic nie czuję, kiedy na nie patrzę.
Chłopak uniósł brew. Przez chwilę myślałam, że zaraz mnie wyśmieje. Ale on tylko prychnął cicho.
– Fotografia to nie pamiętnik, żeby zapisywać w niej uczucia, nowa. To zapisywanie światła.
– Dobra, dobra, artyści – przerwał mu Adam, uśmiechając się do mnie uspokajająco. – Każdy ma prawo do swojej opinii. Maja, może przyniesiesz następnym razem swoje prace?
Kiwnęłam głową, wciąż czując na sobie badawcze spojrzenie tamtego chłopaka, Michała. Był irytujący i arogancki. Zupełne przeciwieństwo Adama.
Gdy spotkanie się skończyło, wyszłam na korytarz, czując dziwną mieszankę ulgi i rozczarowania. Było miło poznać Adama, ale starcie z Michałem zepsuło mi humor.
Wtedy telefon w mojej kieszeni zawibrował. Wiadomość od Nieznajomego.
> Jak poszło w klubie? Przeżyłaś spotkanie z naszym genialnym gburem?