~♥~♥~♥~
Zostawiłem pieniądze na stole i, zostawiając zdziwioną dziewczynę samą, wyszedłem.
Nie dosyć, że rodzice próbują za wszelką cenę znaleźć mi narzeczoną, to jeszcze wybierają tak puste kandydatki.
Ta na przykład od razu sobie zastrzegła, że nie chce mieć w przyszłości dzieci, ponieważ po porodzie ciało wygląda tragicznie. Zaczęła mi mówić o jakiś cellulitach, rozstępach, Bóg wie czym! A jeśli zostałaby moją żona, chce, żeby ludzie myśleli o niej jak najlepiej.
Jest to któraś z kolei kandydatka, dla której opinia publiczna jest ważniejsza od rodziny.
Moi rodzice od dawna próbowali mi uświadomić, że powinienem się ożenić. Ale dopiero miesiąc temu powiedzieli mi to bezpośrednio. Myślałem, że sobie żartują, ale gdy dodali, że z jedną z dziewczyn jestem już umówiony, uświadomiłem sobie, że to, co mówią to prawda. Nie działał na nich argument, że nie znalazłem tej jedynej.
Odrzuciłem tą dziewczynę. Na wstępie okazała się pustą dziewczyną.
Odrzuciłem kolejną.
Mimo to, naciski rodziców nie ustąpiły. Przeciwnie – stały się jeszcze intensywniejsze.
Do dziś umawiam się z dziewczynami, a ze spotkań wychodzę średnio po dziesięciu minutach rozmowy.
Kiedy szedłem pustą i ciemną ulicą do samochodu, usłyszałem głośne krzyki, dochodzące zza jednej z ciemnych zaułków. Nie wiele się zastanawiając, pobiegłem w tamtą stronę.
Moim oczom ukazali się trzej mężczyźni, którzy obmacywali dziewczynę. Impulsywnie do nich podszedłem, wyjmując wcześniej scyzoryk, który zawsze przy sobie nosiłem. Krzyknąłem, a oni na mnie spojrzeli.
– Czego? Nie widzisz, że jesteśmy zajęci?! – warknął na mnie jeden z mężczyzn, nie odrywając swoich rąk od ciała dziewczyny, która była cała zalana łzami.
– A ty nie widzisz, że dziewczyna sobie nie życzy? – powiedziałem i przejechałem delikatnie palcami po ostrzu scyzoryka.
Mężczyźni trochę się zlękli, lecz nadal nie oderwali się od dziewczyny.
– Co ty możesz zrobić nam taką zabaweczką? – Roześmiał się następny. Ten natomiast oderwał się od dziewczyny i podszedł do mnie. Był niższy o całą głowę, więc wydało mi się komiczne, iż do mnie startuje.
Delikatnie przejechałem mu po ramieniu scyzorykiem. Zaczęła z niego powoli wypływać krew, a na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
– Jeśli do jutra chcecie wyglądać jak teraz, radzę stąd spieprzać, gdzie pieprz rośnie. – Tym razem to ja warknąłem. Mężczyzna przeze mnie okaleczony jako pierwszy zaczął biec, a za nim koleino dwaj pozostali.
Kiedy zniknęli z mojego pola widzenia, podszedłem do dziewczyny, która zsunęła się po ścianie budynku. Trzęsła się ze strachu... i zimna! Miała na sobie tylko sweterek, który bez problemu można by podrzeć.
Następnie wyciągnąłem przed siebie rękę. Kiedy ją zobaczyła, spojrzała na mnie i niepewnie podała swoją rękę. Potem bez problemu ją podciągnąłem do góry; była leciutka jak piórko. Stojąc prosto, puściła moją rękę i stała trzęsąc się z zimna, ze spuszczoną głową. Długo zastanawiałem się, co powiedzieć, aby nie wystraszyć dziewczyny.
– Może odwieźć się do domu? – Zadałem pytanie, ponieważ, gdybym stwierdził, że jej pomogę mogłaby poczuć się nieswojo.
Po chwili dziewczyna przytaknęła głową.
Skierowaliśmy się w stronę mojego auta. Dziewczyna niespodziewanie zatrzymała się pod jedną z latarni.
– Nie, lepiej mnie nie odwoź do domu – powiedziała cichutko. – Nie chcę sprawiać kłopotu. – Spojrzała na mnie, a mnie coś sparaliżowało.
Światło latarni oświetlało całą postać dziewczyny. Miała długie, do pasa blond włosy, duże, naprawdę duże, niebieskie oczy oraz drobniutkie ciało. Wyglądała jak najprawdziwszy anioł.