Zaczęłam uśmiechać się do dziewczyn, które mi gratulowały.
– To dziwne- odezwała się w końcu Kasia i podeszła do mnie. – Mężczyzna, który cię podwiózł pewnie jest bogaty. Na pewno jest bogaty, bo zwykłego szarego człowieka na takie auta jak jego z pewnością nie stać. – Spojrzała mi w oczy, a ja starałam się nie przełykać nerwowo śliny. – Nie chcę cię urazić, ale wydaje mi się, że taki mężczyzna nie wziąłby za żonę dziewczyny takiej jak ty. Wiesz, o czym mówię, prawda? – Otworzyłam szerzej oczy. To samo powiedziała Klara, którą spotkałam z Sebastianem, gdy byliśmy w restauracji.
Nie podobała mi się ta sytuacja.
Ja wiem, że nie wziąłby, ale one mają myśleć, że właśnie tak zrobił.
Żeby nic nie wyszło na jaw, muszę przed nimi grać.
– Wiesz co, Kasia... – zaczęła najstarsza z moich koleżanek.
– Nigdy nie byłaś zakochana, Katarzyno? – Przerwałam. – Nie wiesz, że zakochane osoby mają głęboko w nosie to, skąd pochodzą czy jaką mają rodzinę? – spytałam. – W naszym wypadku właśnie tak jest. Bierzemy ślub, bo się kochamy. – Podkreśliłam ostatnie słowo.
Wszyscy – łącznie ze mną – byli zdziwieni, że stać mnie na taką odpowiedź i ton głosu. Kasia przeleciała wzrokiem po naszych twarzach, a następnie powędrowała na zaplecze.
Co jej w ogóle się stało, żeby tak się zachowywać?
Nie chcąc dłużej myśleć o tej sytuacji, uśmiechnęłam się do dziewczyn i powiedziałam, żebyśmy zabrały się za sprzątanie, bo za chwilę otwieramy bar.
Chodząc po klientach i zapisując ich zamówienia, zastanawiałam się nad swoim życiem.
To, co powiedziała Kasia, było prawdą. Przecież taki mężczyzna jak Sebastian w życiu nie chciałby być z taką dziewczyną jak ja. Wiedziałam to od początku propozycji Sebastiana.
Wiedziała też, że po jakimś czasie się rozstaniemy. A jednak mimo to, nie mogę sobie wyobrazić, że za jakiś czas już nie zobaczę Sebastiana. Coś do niego poczułam i mam nadzieję, że jest to zwykłe przywiązanie, które po chwili rozłąki minie.
Około dwudziestej drugiej nikogo już nie było w barze. Powiedziałam dziewczynom, że posprzątam i zamknę, a one mogę już iść do domu. Wszystkie sobie ufamy, więc nie było żadnego problemu.
Cieszyłam się, że dziewczyny więcej mnie nie wypytywały o Sebastiana, a Kasia mnie przeprosiła za naskoczenie na mnie. Jej przeprosiny wyglądały na szczere i mam nadzieję, że takie były. Ostatecznie się przytuliłyśmy. Jestem szczęśliwa, że pomiędzy nami nie będzie żadnej spiny.
Posprzątałam kufle po piwie i talerze po jedzeniu, a pozmywać postanowiłam jutro, ponieważ dzisiaj już nie miałam siły; bardzo się rozleniwiłam przez czas, w którym nie pracowałam. Później trochę pozamiatałam, pomyłam stoliki i w końcu mogłam wyjść.
Kiedy przekręcałam klucz w ostatnim zamku tylnych drzwi, poczułam, że ktoś za mną stoi.
Wstrzymałam na chwilę oddech.
– Cześć. – Wzdrygnęłam się na ten głos i błyskawicznie odwróciłam głowę.
~♥~♥~♥~
Ach! Że też musieli mnie zatrzymać w tym cholernym szpitalu!
Przez to spóźniłem się po Monikę. Mam nadzieję, że dziewczyna nie postanowiła sobie zrobić spacerku i nie poszła sama do domu. Jest grubo po jedenastej w nocy, więc może jej się coś stać. O tej godzinie sami gwałciciele i mordercy chodzą po ulicach!
Potrząsnąłem głową.
O czym ja w ogóle myślę?!
W końcu dojechałem na parking i wyszedłem z samochodu.
Podszedłem do drzwi baru, ale były one zamknięte. No i chyba postanowiła sama wrócić do domu. Znów zacząłem przeklinać szpital!
Po chwili zdałem sobie sprawę, że Monika może wyjść od strony zaplecza, dlatego skierowałem się w tamtą stronę.
Kiedy wchodziłem w ciemny zaułek, moim oczom ukazała się dziewczyna, nad którą ktoś sterczy.