Rozdział 4
Co ja zrobię?
Nie wiem.
Nie chcę zostawiać Igora samego sobie, bo wiem, że beze mnie nie da rady. Nie pracuje, pije, czasem mnie uderzy, ale nie zmienia to faktu, iż jest on moim bratem.
Z drugiej jednak strony... właśnie dlatego Sebastian usłyszał ode mnie „nie wiem”. Nie chcę być stale upokarzana. Przecież nieraz w pracy tłumaczyłam się, dlaczego mam na sobie tyle makijażu, dlaczego się spóźniłam. Na osiedlu cały czas słyszę skargi na swojego brata. Na przykład jakiś czas temu usłyszałam, że zrobił awanturę, ponieważ dzieci na placu zabaw krzyczą, a on chce spać.
Jeśli Sebastian mówił prawdę i poważnie chce kupić mi kawalerkę, to to będzie dobry początek nowego życia. O ile Igor nie postanowi pewnego dnia odwiedzić swojej siostry...
Spojrzałam na swoją malutką, zniszczoną i dziurawą w paru miejscach torbę. Mam w niej wszystkie swoje ubrania, a jest jeszcze tyle luzu.
Po chwili zobaczyłam przez okno samochód Sebastiana.
Zaczęłam myśleć jak mogę wyjść niezauważona przez Igora. Pije – to jest pewne, ale czy mnie nie usłyszy?
Wzięłam do ręki torbę i zrobiłam kilka kroków; stanęłam przed wejściem do pokoju Igora, lekko się wychyliłam. Mężczyzna był zajęty piwem.
Wypuściłam powietrze z ust i wyszłam z mieszkania.
Już miałam iść, gdy przypomniało mi się, że jestem przeziębiona i w dalszym ciągu muszę brać leki. Przeklęłam w duchu. Zostawiłam torbę przy drzwiach wejściowych i ponownie weszłam do mieszkania.
Biorąc reklamówkę z lekami, usłyszałam jak Igor wstaje z łóżka. Rozejrzałam się dookoła, ale nigdzie nie znalazłam miejsca, do którego mogłabym wrzucić leki.
– A co ty masz w ręku? – spytał mężczyzna, gdy zajrzał do mojego pokoju.
– Nic. Nieważne – powiedziałam i przepchnęłam się przez Igora.
Moje serce biło jak oszalałe, gdy chłopak złapał mnie za nadgarstek.
– Spytałem się: co tam masz?! – wrzasnął.
Zaczęłam mocno i szybko oddychać.
Czułam, że jeśli zaraz czegoś nie zrobię, moje leki zostaną przez Igora wyrzucone albo co gorsza skonfiskowane, a wtedy ich już nie odzyskam.
Pomrugałam kilka razy, żeby się nie rozpłakać, a następnie, wiedząc, że chłopak jest już pod dużej dawce alkoholu, popchnęłam go lekko, w wyniku czego stoczył się do tyłu. Widząc, że nic mu nie jest, wybiegłam z domu zabierając swoją torbę.
Po chwili znalazłam się w samochodzie Sebastiana i próbowałam uspokoić swój oddech. Teraz byłam pewna, że podjęłam słuszną decyzję.
– Coś się stało? – spytał mężczyzna.
Pokiwałam przecząco głową.
Silnik zaczął warczeć, a ja wiedziałam, że nie ma już odwrotu.
Jednak przed wyruszeniem Sebastian na mnie spojrzał.
– W tym masz ubrania? – Słyszałam w jego głosie nutkę niedowierzania. W sumie nic dziwnego... mam w niej tylko cztery bluzki i dwie pary spranych dżinsów.
Przytaknęłam głową.
~♥~♥~♥~
Kiedy Monika usiadła obok mnie i zobaczyłem jak na jej kolanach spoczywa torba, wiedziałem jaką decyzję podjęła.
Cieszyłem się.
Zastanawiało mnie tylko, dlaczego miała niewyrównany oddech, gdy wbiegła do auta. Po co w ogóle biegła?