Zapach pamięci
Jej rozmyślaniom nie było końca. Jednocześnie była rozdrożem dróg nie wiedząc, którą z nich wybrać, ograbionym z jesiennych liści drzewem i pozbawioną wody rzeką. Tak właśnie się czuła niepotrzebna i niechciana. Za to jej serce było niekończącą się otchłanią tęsknoty, smutku i żalu. Samotna i w samotności swoją rozpacz topiła w oceanie łez, który wylała. Od tej chwili to łzy i ból byli towarzyszami jej marnego życia. To one zastępowały wszystko i wypełniały każdą minutę. Minął jeden tylko jeden dzień, od kiedy Marek ją zostawił, a ona czuła jakby minęła wieczność. Jakby postarzała się o kilka lat. Przez te kilkanaście godzin wyparowało z niej wszystko w co do tej pory wierzyła, o co walczyła i to jak wiele poświęciła. W tamtym momencie była niezdolna nawet do płaczu.
Żyletka i ja
"KIEDY MAM DOŚĆ!!!"
Czuję jak ból przeszywa moją duszę
Jak w głowie narastają myśli muszę…
Ja już tracę głowę
Coraz częściej myślę, że nie mogę.
Mam już dość
Życie daje w kość
Czy tego chcę
Nikt nie pyta
Często myślę, wrócę
Ale sumienie za serce chwyta
I karze zastanowić się choćby na chwilę
A ja ze smutku po nocach kwilę
Już nie mam siły
I nikt nie jest tak miły
Aby ulżyć mi w cierpieniu
I nie pozwala zatopić się w zadowoleniu
Z czego?
Z życia
Bo ja mam już dość samego bycia!
„Bo w życiu trzeba walczyć do samego końca. . .”
Chciałabym zadedykować tę książkę mojej terapeutce ze Szczecina, Oldze Brążkowskiej, która wiele w życiu mi pomogła, pozwoliła mi spojrzeć na świat z zupełnie innej perspektywy i mimo wszystko wciąż mi pomaga, chociaż mieszkam prawie na drugim końcu Polski. Mojej najcudowniejszej przyjaciółce-Werze oraz jej najpiękniejszej córeczce-Mai, która mnie rozumiała i wspierała mimo wszystkich błędów, które popełniłam. Mojej najukochańszej mamie, która mi w końcu uwierzyła i daje mi ogromne wsparcie. Mojej miłości życia-Bartkowi, że wytrzymał ze mną prawie 3 lata. Całej najdroższej rodzinie, oraz znajomym. Oraz całej mojej klasie z gimnazjum i nauczycielom, którzy mnie wykształcili. Dziękuję wam wszystkim za wszystko!
4 kwietnia 2008 rok
W domu wszystko się psuje. Nie mam na kogo liczyć. Jestem sama ze wszystkim. Nawet nie mogę liczyć na swoją matkę. Ciągle mnie ignoruje, nie chce mnie słuchać. Nie rozumie, że nienawidzę jej „najcudowniejszego” ukochanego. Nie widzi, że mnie krzywdzi! Nie widzi jak mnie poniża i bije! Widzi tylko to, co chce widzieć! Nie jestem dla niej „idealną córką”. Chciałaby żebym nie robiła akcji. Ale ona nie słyszy mojego wołania! Nie słyszy mojego rozpaczliwego krzyku o pomoc. Co to za matka, która nie słyszy wołania własnego dziecka! Nienawidzę ich!
Nic dwa razy się nie zdarza...
Kto by pomyślał, że historia którą chce się podzielić z innymi może być połączeniem tych najwspanialszych momentów z rutynową codziennością która doprowadza mnie do szału. Do braku jakiegokolwiek celu. Jak moje oczy widziały kiedyś niebieskie chmury a dziś widzą czarne kłęby które zwiastują kolejne niepowodzenie, ból, gorycz i rozpacz. Nie sądziłam, że może być gorzej... Nawiązując do sedna .Moje życie nigdy nie było ubrane w kolory tęczy ,od dziecka byłam obiektem wyzwisk, bo byłam inna ...dostrzegałam rzeczy których małe dzieci nie widziały , uczyłam się na tym jaki przykład dawali mi rodzice. Nie oczekiwałam niczego od nich, nie miałam żadnych zachcianek. Niby beztroskie życie ale ten ból się piętnował. Doprowadzał do szału wtedy kiedy ojciec przychodził do domu i bił ile mu sił starczyło mnie, moją matkę i siostrę.
NA PRZEKÓR
Rozdział 1.
Nazywam się Katherine Emily Adams. Mieszkam w pięknym i słonecznym Los Angeles. Mam 26 lat, ale czy powinnam o tym mówić?. Mieszkam sama, mam dobrą pracę w której sama jestem dla siebie szefową. Jak do tej pory moje życie to pasmo sukcesów. Również w LA mieszka moja najlepsza przyjaciółka. Megan i ja traktujemy się jak siostry, od czasów studiów przyjaźnimy się, Ona wie o Mnie więcej niż moi rodzice, ale o nich może potem. W przeciwieństwie do Mnie, Megan ma przystojnego i zakochanego w niej do szaleństwa męża Alexa oraz synka Henrego. Czy jej zazdroszczę?. Oczywiście, że tak, ale też chce by ich życie było udane i szczęśliwe. Mogłabym opowiedzieć o tych wszystkich przykrych dla Nich wydarzeniach, ale wolę to zostawić.
Wirtualna ucieczka
Awanturę słychać było w całym domu.
- Znowu piłeś?! - wykrzyknęła kobieta.
- No wieeesz… Tylko łyczek… Ani krzty więcej. – wybełkotał mężczyzna.
Skrzypnięcie desek paneli.
- No jasne. Zawsze zaczyna się od kieliszka, a kończy na dwóch butelkach. Dosyć tego! Dawaj mi tą flaszkę!
- Nieee… To moje, kochaniutka. A ty- nie moja niańka.
Wybuch śmiechu, a po chwili rozległ się dźwięk tłuczonego szkła.
- Dobra, w twoim obecnym stanie niemożliwa jest dalsza dyskusja. Idź spać, nie wiem, lecz zejdź mi z oczu. Nie myśl sobie jednak, że jutro ci odpuszczę.
Trzasnęła drzwiami.
Otworzyłam oczy i ze spokojem wypuściłam powietrze. W końcu… I tak wygląda moje życie. Każdy dzień, tydzień, miesiąc. Codzienne kłótnie, krzyki. Biedna mama. Natomiast taty w ogóle mi nie szkoda. Sam sobie na to zasłużył. Mój ojciec pił już od wielu lat. Na początku mama się nim nie przejmowała. Wolała się zająć mną i sobą. Jednakże z czasem Magdalena nie mogła wytrzymać z cuchnącym mieszkaniem i ciągłymi wydatkami na alkohol. Nie dziwię się jej. Sama mam tego po dziurki w nosie.