
Dźwięk budzika jak zwykle rozległ się nie w porę. Szósta rano, trzeba się ogarnąć przed wyjściem na uczelnię. Antek wziął szybki prysznic, jeszcze szybciej się ubrał i przy codziennym akompaniamencie narzekań matki na wszystko, co związane z synem, spożył śniadanie. Na przystanku jak zwykle towarzyszyły mu na przemian ukradkowe spojrzenia lub natarczywe wpatrywanie się. Sytuacja wcale nie uległa zmianie w autobusie. Wszystkiemu winna była egzema dzieląca twarz Antka dokładnie na dwie połowy. To „coś” jest z nim od urodzenia. Nie miał na to wpływu, a jednak od pierwszego kontaktu ze społeczeństwem, czyli z dziećmi w przedszkolu codziennie musiał stawiać czoła uprzedzeniom ludzi przed innością. Na studiach z zakresu chemii, którą studiował, nie miał żadnej bratniej duszy, nie mówiąc o dziewczynie przy boku, o której tak bardzo marzył. Jako że nieszczęścia chodzą parami, oprócz znamienia na twarzy Antek też się jąkał. Nie przeszkodziło mu to jednak być jednym z najlepszych studentów na roku. Czym są jednak sukcesy, których nie można dzielić z bliskimi?

Od dawna czekałam na ten koncert. Mój ulubiony wykonawca w końcu wystąpi w Polsce. Na wieść o zapowiedzi tego wydarzenia zapiszczałam z radości i przysięgłam sobie, że na pewno zdobędę bilety dla siebie i mojej przyjaciółki Alicji. W dniu rozpoczęcia sprzedaży wejściówek w nocy zalogowałam się na stronę i z pewnością byłam jedną z pierwszych osób, które mogły cieszyć się ze swojego zakupu. O swoim sukcesie poinformowałam Alę i już wprost nie mogłyśmy się doczekać.
W końcu nadszedł ten wieczór, kiedy duet najwierniejszych fanek mógł udać się na koncert. Planowałyśmy zająć miejsce w pierwszym rzędzie pod barierkami. Jednak w momencie pojawienia się na miejscu już wiedziałyśmy, że będzie to niemożliwe do osiągnięcia. Niestety nie decyduje kolejność zakupu wejściówek, a raczej wytrwałość przy kilkugodzinnym ślęczeniu przed otwarciem wejścia do klubu.

Nazywam się Amelia i mam 20 lat. Pracuję w pubie, w którym dorabiam, aby móc kontynuować studia w Warszawie. Obrałam sobie za cel, że będę samowystarczalna, niezależna od moich rodziców. Uwierzyli w to także oni, czego rezultatem był brak przelewów na moje konto bankowe. Studia dzienne połączone z nocną pracą to nie lada wyzwanie. Każda nocka jest zarwana, ale nie ze względu na naukę, a właśnie kręcenie się po pubie i dogadzanie podpitym gościom. Nic lepszego nie udało mi się znaleźć, a stawka za godzinę okazała się bardzo kusząca. Mój szef w ogóle nie jest wyrozumiały. Najchętniej chciałby, żebym w pracy była całą dobę. Zawsze tłumaczy mi, że on nie studiował, więc po co mi ten wymysł, to zwykła moda, która nikomu do niczego nie jest potrzebna. Gdybym zrezygnowała ze studiów na rzecz pracy w pubie, to rodzice przestaliby się kompletnie odzywać.

Ten dzień nie należał do najłatwiejszych. Wyjazd służbowy, który niestety musiał się odbyć za pośrednictwem pociągu. Wszystkie służbowe auta były wcześniej zarezerwowane. Już pod kasami było tłoczno, ale udało się. Zakupiłem bilet z numerowanymi miejscem. Kiedy odnalazłem wagon, a później przysługujący mi przedział zająłem swój fotel. Obok mnie siedział staruszek zajęty rozwiązywaniem krzyżówek oraz dwie nastolatki ze słuchawkami w uszach, zapatrzone w ekrany swoich telefonów.

Przez ostatnie lata nie miałam szczęścia do moich pracodawców. Po studiach pracowałam jako sekretarka w małej, rodzinnej firmie, ale niestety szef z przyczyn finansowych musiał zrezygnować z prowadzenia interesu. Później trafiłam do korporacji zajmującej się handlem z rynkiem wschodnim. Rozwój mojego ostatniego pracodawcy niestety nie pozwolił mi na pozostanie na stanowisku. Nie mogłam zgodzić się na przeprowadzkę do Kijowa, ze względu na pracę mojego męża. Poza tym mieliśmy kredyt na zakupione mieszkanie, nie mogliśmy tego zostawić.