
Uwielbiam górskie wycieczki. W ciągu roku udało mi się odłożyć nieco pieniędzy i wykupiłem pokój w domku wczasowym w Tatrach. Stwierdziłem, że w grudniu jest tam pięknie i zdobywanie górskich szczytów zimą sprawi mi większą przyjemność. Spakowałem plecak i udałem się w podróż pociągiem na drugi koniec Polski. Obyło się bez większego spóźnienia. O planowanym czasie udało mi się zakwaterować w moim pokoju. W recepcji klucze wręczyła mi właścicielka ośrodka. Była to kobieta po czterdziestce, ale świetnie wyglądająca jak na swój wiek. Pokój wyglądał nawet lepiej niż w ogłoszeniu, choć nie miało to większego znaczenia, bo w nim miałem spędzić niewiele czasu. Tak też było, pierwszego dnia i mimo panującej za oknem śnieżycy wybrałem się w góry. Byłem w swoim żywiole, tego mi było potrzeba. Samotności i walki ze swoimi słabościami. Wróciłem do ośrodka dopiero jak nastała noc. Obsypany śniegiem otrzepałem się w drzwiach. W ten sposób narobiłem sporo bałaganu w korytarzu recepcji. Zrobiło mi się strasznie głupio i poprosiłem panią z recepcji o miotłę i coś, czym mogłem wytrzeć podłogę.

Nie ma nic gorszego niż znajomość, która cudownie się zaczyna, a w mgnieniu oka się kończy. Zgadza się, przesadziłem z tymi prezentami. Niepotrzebne było nakłonienie kumpla, aby udawał pracownika poczty kwiatowej. To właśnie on dostarczył ten nieskromny bukiet żółtoczerwonych tulipanów wprost do jej miejsca pracy. Ponoć się ucieszyła, była zaskoczona, ale późniejsza reakcja była inna. Przyznała, że nie mogę tak więcej robić i traktuje naszą relację na stopie koleżeńskiej. Najgorszy werdykt jaki może usłyszeć mężczyzna od kobiety.

Mój wyjazd delegacyjny dobiegał końca. Ostatni raz rzuciłem okiem na mój pokój hotelowy, aby upewnić się, czy o czymś nie zapomniałem. Klucze, telefon, portfel, jakaś torebka, wszystko znajdowało się w kieszeniach mojej marynarki. Rozsunąłem rączkę walizki i opuściłem lokum. W korytarzu minąłem sprzątaczkę, która zapewne tylko czekała aż dobiegnie końca moja doba hotelowa. Doszedłem do windy i nacisnąłem przycisk. Podczas, gdy czekałem na moment aż rozsuną się przede mną drzwi, dołączyła do mnie interesująca blondynka. Była ubrana w niebieską, zwiewną sukienkę, a jej blond włosy sięgały ramion. Na głowie nasunięte miała okulary przeciwsłoneczne i nerwowo stukała palcami o wierzchnią część uchwytu swojej walizki.

-Biegnij! Dasz radę! Musisz dać radę! – krzyczałam na całe gardło, przedzierając się przez gęste zarośla i zgarniając długie, poplątane i brudne od długiej ucieczki włosy. Dodawałam otuchy innym, mimo że sama nie dawałam rady – to nie w moim stylu. Zawsze byłam jakby z boku, nigdy mnie nikt inny nie obchodził, nie interesował mnie cudzy los. Być może ze względu na moją przeszłość, pochodzenie… nawet to mnie nie interesowało. Zawsze byłam taka obojętna. Jednak odkąd zaczęłam im wszystkim pomagać, coś się we mnie zmieniło, pod presją tych wszystkich lat przepełnionych bólem, cierpieniem i nienawiścią do całego świata na widok tych wszystkich biednych dzieci bez domu czy rodziny która by ich kochała, coś we mnie pękło. Chciałam im pomóc, tylko w moich oczach były one zwykłymi dziećmi. Jednak powróciły ciemne, niespokojne czasy. Wiedziałam, że teraz, kiedy mam o co walczyć będzie bolało jeszcze bardziej.
-Gamma! Beta! Jak zaraz nie przyśpieszycie to was złapią! – Obejrzałam się za siebie. Wrogów nie było widać, ale mój nadprzyrodzony zmysł łowiecki mówił mi, że są bliżej niż może się wydawać.

Wśród najczęściej czytanych opowiadań na naszym portalu znajduje się „Mężczyzna idealny", autorstwa Katarzyny Redmerskiej. Dlatego też, jest nam bardzo miło poinformować, iż 07 września 2016 roku ukazała się jej pierwsza powieść pt. „Sekret sprzed lat”